OKF MISCAST

Gość

Marilyn Manson, a właściwie Brian Warner wychował się, jeśli wierzyć jego oficjalnej biografii oraz wielu dziennikarskim śledztwom, w chorej rodzinie. Chodził do ultrakatolickiej szkoły, w której co rusz zapewniano go, że koniec świata jest bliski. Jego rodzice nie interesowali się rodzącym w nim sprzeciwem wobec rzeczywistości. Sąsiad chciał go wykorzystać, a potem otruł mu psa. Dziadek ubierał się w damskie ciuchy, miał zboczone firmy pornograficzne, Warner w wieku 13 lat zobaczył jak ojciec jego ojca masturbuje się, znalazł też w jego szafce sztuczne penisy i wazelinę. Po czymś takim chyba można trochę zmienić swoje nastawienie do świata.

Manson nie był dobrym człowiekiem, nie oszukujmy się. W szkole, kiedy chciał ab do wyrzucono, sprzedwał dzieciakom zakazane rockowe kasety, a potem okradał ich szafki. Prowokował bójki, zdradzał tajemnice, czytał listy miłosne. Przeniesiono go.

Nigdy nie ukrywał swoich instynktów. W swojej biografii z lubością rozpisuje się o kobietach które przeleciał, o chorych grach do których angażował swoich fanów, o narkotykach, alkoholu którym oddał się bez reszty. Zdaje się, że to w gruncie rzeczy człowiek godny współczucia, tym bardziej, że po nagraniu dwóch pierwszych płyt nie czuł się ani trochę spełniony, musiał szukać innych doznań by miećpowód do życia.

Poznał kobietę, z którą wytrwał długo i do której był przywiązny. Nie ukrywał do niej uczuć i po raz pierwszy w życiu czuł że istnieje ktoś dla niego ważny. Romantyczna historia? Nic z tych rzeczy. Missy umarła w piątym miesiącu ciąży na jedną z powszechnych chorób, zdaje sie grypę. Czemu? Kochanek nie załatwił jej leków o które bardzo prosiła, zajęty był ćpaniem z resztą bandu w studiu, w którym nagrywał kolejną płytę (nagrywał to złe słowo - ćpał, imprezował, prace w zasadzie nie posuwały się do przodu).

A potem nagrał jedną z najgenialniejszych płyt w historii muzyki -"Antichrist Superstar", będącą wyrazem jego lęków, nienawiści do Ameryki i jej społeczeństwa, manifestem programowym.

Potem były kolejne płyty, skandale, kobiety.

Czy to dobrze, że ktoś będący wszystkim czego obawia się Ameryka, istnieje, ma się dobrze i nie zamierza przestać szokować? Czy może lepiej, gdyby nigdy się nie narodził?

Świat na pewno byłby inny bez Marilyna Mansona.

k n o w z

śmiać mi się tylko z niego chce... ale jak tak się zastanowić to jest mi obojętny, żeby nie powiedzieć, że mam go w d***...

Gość

Nie zaznacze zadnej z odpowiedzi bo zadna mi nie pasuje. Czlowiek moze ma nierowno pod sufitem ale muzyke robi bardzo dobra. Szanuje go za muzyke a nie za to jak wyglada. Z drogirj strony nigdy niechcialbym zeby ktos z mojego otoczenia tak wygladal. Uczucia mam mieszane...

Gość

wydał "najgenialniejszą płytę" ale tylko dla ludzi lubiących jego muzyke.dla mnie jest on obojętny.i nie wiem czy by zrobił tak dużą kariere bez swojego wyglądu("co by było gdyby było...").

Gość

To człowiek który zbudował swoją kariere na szokujących tekstach i zachowaniu, a masmedia mu w tym doskonale pomogły.
Wystarczy spojrzeć na "polski" przykład, pierwszy koncert, gdyby nie nagonka (reklama?) w telewizji, gazetach, protesty babć to pewnie teraz w Polsce nikt, porócz prawdziwych szatanów i innych, by o nim nie wiedział.

P.S. Ciekawe ile osób zaczęło słychać jego muzyki właśnie z powody protestów przeciwko jego koncertom.

Gość

ja lubie muze mansona,a ulubiona płytka to antichrist superstar.a jeżeli uważacie go za strasznego satanistę,to se posłuchajcie lub poczytajcie o gorgoroth,lub behemoth(chociaż behemoth do pandemonic incantations grał black metal później black z wpływami deathu,a według mnie najfajniejsze płytki to zos kia cultus i grom).do posłuchania to bardziej polecam behemotha,a gorgoroth to po prostu satanistyczny dość jest ;](a muzyka shitowa xP).stay(sic)

Gość

Manson jest genialnym muzykiem pokazującym na każdej płycie nową twarz.Taki płyty jak Antichrist Superstar czy Portrait Of An American Family powinny być słyszane przez każdego szanującego się słuchacza cięższych brzmień( o ile do takich wogóle można zakfalifikować Mansona) ...Co do samego imagu uważam że jest bardzo dobry,gdyż pewnie ci co taak psioczą to nigdy nie słyszeli genialnych tekstów briana,które mówią ciężką i bolesną ale co za tym idzie prawde o otaczającym nas świecie.Ubiór idzie w parze z przesłaniem które jest warte uwagi.Manson to nie tylko fajna muzyczka ale i dobra ideologia...Przejdźmy do satana...
Ci co uważają że Manson to satanista to nie mają zielonego pojęcia o świecie i widocznie lubią sferę pojmowania świata w klimatach pewnego ostatnio modnego radia na M . Posłuchajcie sobie Profanatici,Impiety lub Gorgorotha to może pojm iecie co to zespół satanistyczny...

Gość

Chodziło mi o to, że jest on chyba najdoskonalszym showman'em. Człowiekiem który potrafi sie doskonale wypromować, a ataki zamieniane są przez niego w reklame. Mnogość image'ów jakie przybierał i związane z każdym kontrowersje, są przykładem jak łatwo zdobywa słuchaczy. A słowa "szatany" jest na właściwym miejscu, bo wtedy właśnie (czas koncertu w Polsce) pod takich ludzi była kierowana muzyka i image.

Gość · Wysłany: Śro 20:03, 01 Mar 2006 Temat postu:

ja słucham "cięzkiej" muzyki już od wielu lat a mansona nie lubie.jego teksty też jakoś do mnie nie przemawiają(choć w sumie to teksty większości kapel metalowych do mnie nie przemawiają).a czy jest satanistą czy nie to już mnie wogóle nie obchodzi.

Gość · Wysłany: Sob 22:08, 04 Mar 2006 Temat postu: mm

Manson jest satanistą. Satanizm polega na takim działaniu, aby sprawić sobie przyjemność, nie ogladając się na innych ludzi i ich ewentualne szkody, a nie modły do diabła i składanie ofiar.

Do jeffera: generalnie się zgadzam, ale choć imige jest świetny i idealnie oddaje to że Brian Warner jest wszystkim czego boi się pruderyjna Ameryka, to jednak w jego działaniu brak konsekwencji. Mówi o tym co w usa jest złe i obrzydliwe, a jednocześnie korzysta ze wszelkich dobrodziejstw kultury masowej, ogromnych pieniędzy etc. Za mało w nim szczerości, inaczej mógłby być moim idolem. Szkoda że nie jestem niekomercyjnym, dziwacznym bardem wolności słowa i przekonań...

Gość · Wysłany: Nie 21:39, 05 Mar 2006 Temat postu:

boże.ostro.amretkę odkryłeś.naprawde.ja też chce być satanistą

Norb · Wysłany: Pią 16:57, 10 Mar 2006 Temat postu:

Manson jest z tego co wiem wyświęcony na kapłana w kościele szatana. Nie wiem czy go nie wyrzucili ale nie śledzę zbytnio jego kariery.
Jak na gościa patrzę to jestem za inkwizycją.

Gość

Gaaah jestem pod wrażeniem :/ Dziwne że wcześniej tego tematu nie zauważyłam Very Happy

Więc po kolei...

- Po pierwsze primo. Jak tak to wszystko obserwuję, to dochodzę do wniosku, że wszystkie opinie o rzekomym sataniźmie Mansona opierają się przede wszystkim na kreowanym przez niego mrocznym image, który nijak ma się do granej przez niego muzyki (bo napewno nie na jego muzyce). Nie zauważyłam aby jego muzyka była ciężka, nawet cięzko go do metalu zaliczyć (dlatego też po powstaniu za sprawą dziennikarzy potrzebujących pojęcia nu-metalu dla zaklasyfikowania takich jak MM -których cięzko jest zaklasyfikować do czegokolwiek, uzmnano, iż muzyka Mansona zalicza się właśnie do nu-metalu, w każdym razie w żadnym wypadku nie jest to metal. Jeśli jednak ktoś uważa że JEST - proszę bardzo, JAKI to gatunek? ^^")
- Po drugie primo - Munio: na jakiej podstawie zaliczasz Behemotha do tzw "zespołów satanistycznych? ^^" To może cały w ogóle wszystkie kapele death i może jeszcze dorzuciwszy do jednego kotła black metalowe, uznać za satanistów? ^^"
- Po trzecie primo - słuchać Jeffersona, bo dobrze prawi. Very Happy

- Po czwarte primo - co do kapel satanistycznych - niech mi ktoś poda uznawaną przez siebie definicję na podstawie której dane kapele identyfikuje z satanizmem, a które nie? Odnoszę wrażenie ze niektórzy satanizm utożsamiają z mrocznym image, czasami też może ostrym growlem ^^" Otóż Nie!! Zespołem satanistycznym można nazwać jedynie taki zespół, który poprzez muzykę przekazuje idee satanistyczne!! (u Mansona tego jakoś nie zauważyłam ^^")

Gość

a można też całą sprawe zlać i nie przejmować sie tym co mówią inni, biorący swoją wiedze z telewizji i internetu

Gość

Dla mnie to i Mandaryna moze byc satanistka. Szczerze mowiac wisi mi czy Manson nim jest czy nie. Jestem na tyle tolerancyjny ze moze sobie odprawiac czarne psze byleby nie wlancza w to mnie ani nikogo z mojego otoczenia....