|
OKF MISCAST Forum miłośników gier bitewnych i fantastyki
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 14:58, 07 Lut 2006 Temat postu: Re: wp3? |
|
|
Chciałbym jeszcze zauważyć, że gdyby nie chodziło w dużym stopniu o zyski, w WP pojawiłby się zapewne Tom Bombadil, postacie kobiece nie zostałyby niepotrzebnie wyróżnione, Gimli nie byłby półgłówkiem, brudasem i prostakiem, a efekty nie przysłoniłyby Powrotu Króla....
Tom bombadil nie pojawił się gdyż musieli skrócić tn film żeby nie trafał 4 godziny tylko 3.a poza tym i tak w sumie dużo nie wnosił(ja np.czytając o nim wynudziłem sie).Dlaczego postacie kobiece są "niepotrzebnie wyróżnione"?mi to wcakle nie przeszkadzało jak oglądałem film.Co do gimliego to do dźentelmenow to on nie należał.A co do efektów to były zajebiste.Właśnie tak wyobrażałem sobie tą bitwe.Gdyby były inne to twój argument byłby że są za słabe jak na ten film.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 14:02, 08 Lut 2006 Temat postu: żuk |
|
|
Do Alexa: Prawie się zgadzam, ale Helmowy Jar w Dwóch wieżach chyba był lepszy... A ta szarża centaura to sam miód!
Do Koszałka: Dwie pierwsze części WP postawiły poprzeczkę tak wysoko, że oczekiwanie kiepskiego filmu byłoby nonsensowne. Oczekiwałem czegoś wielkiego, dostałem, w mojej ocenie, średniaka, więc może stąd moje rozgorycznie. Dla mnie Tom Bombadil był jedną z najbardziej klimatycznych postaci trylogii więc bardzo chciałem go zobaczyć – choć z drugiej strony był tak dziwaczny, że pokazanie go byłoby szalenie trudne. Ale czemu nie zawieszać poprzeczki bardzo wysoko? A co do kobiet, to ja po prostu chciałbym żeby podczas ekranizacji Władcy jak najmniej było odejść od pierwowzoru, żeby jak najwięcej magii Tolkiena przetrwało.
No, a do Yousei i wszystkich którzy ośmielają się z nią zgadzać: Bez wątpienia WP był holiwódzką sóperprodókcją, bo większość ludzi którzy przy nim pracowali właśnie stamtąd pochodziła (grający Aragorna aktor wyrobił już sobie wcześniej pewną renomę w kilku filmach, Bloom miał epizod np. w Helikopterze w ogniu a przecież nie tylko tam grywał). A to że film był kręcony poza USA nie zmienia faktu że większość ekipy to Amerykanie, a Nowa Zelandia ma po prostu piękne krajobrazy. Nie mówmy też, że spece od efektów specjalnych byli zupełnie nie znani – to prawie demagogia:D. Pewnie, że WP to był ich pierwszy tak ważny film, ale doświadczenia zbierali już wcześniej. No i w końcu chciałbym zauważyć, że termin superprodukcja nie równa się wcale chłamowi, brakowi polotu i nastawieniu TYLKO na kasę. Przecież Braveheart, Helikopter w ogniu czy Sin City to też filmy które pochłonęły ogromne pieniądze, a jednak sukces artystyczny jest niezaprzeczalny. A co do komercyjności, to według Słownika Wyrazów Obcych znaczy ona „przynoszący dochód”. Czy ktoś teraz zaprzeczy, że WP nie jest filmem komercyjnym? Nie znaczy to że jest filmem słabym czy zrobionym na odwal, ale że ma przynieść zyski. A że często wymaga to pewnych kompromisów (jak np. skrócenie całości) to już zupełnie inna sprawa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
k n o w z
Kapitan
Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 15:22, 08 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
jak dla mnie Władca Pierścieni był najlepszą ekranizacją książki jaką widziałem, lekkie zmiany w stosunku do książki pasowały i nie raziły jak to się zdarza w wielu filmach kręconych na postawie książek...
dla mnie jest to po prostu jeden z najlepszych filmów jakie widziałem...
a co do "Opowieści..." to ostatnio obejrzałem ten filmik drugi raz i muszę powiedzieć, że w porównaniu z WP jest filmem słabym (oczywiście w mojej ocenie)...
pozdrawiam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 23:30, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Z całej twojej wypowiedzi miki mozna wywnioskować , że najlepszego zdania o Władcy i jego twórcach nie masz.
Dla mnie i myśle i chyba dla wiekszości ludzi, których znam "komercyjna holiłódzka superprodukcja" to film, który robi sie na temat, który z założenia ma zainteresować jak najszersze grono widzów czyli są w nim takie rzeczy jak sex, akcja, zabijanie, suprbohater, namiętny romans i inne tego typu rzeczy na które największy procent widowni chodzi najchętniej. Zeby filmowi zapewnić oglądalność zatrudnia sie tam conajmniej jednego niezwykle znanego supergwiazdora uwielbianego przez tłumy kobiet na całym świecie, albo supergwiazdorke, która wygrywa w gazetowych rankingach "Z kim chciałoby sie przespać najwiecej Amerykanów" itp. Potem robi się jakiś mały skandal wokół filmowych gwiazd. Że ten sie przespał z tą, a tama rozstaje sie z mężem dla tamtego. Film reklamuje sie potem na najróżniejsze dziwne sposoby, stosuje sie mnóstwo trików o których nam sie nawet nie sniło i gotowe... superkomercyjna, superprodukcja, superholiwoodzka przynosząca superzyski podana do kin.
Więc niech sie nikt nie dziwi, że kiedy słysze, że Władca jest taką suprholiłódzką produkcją to mnie ciarki przechodzą.
Przeciez kazdy film jest robiony po części po to zeby przyniósł zyski. A chyba kazdy reżyser liczy na to, ze jego film zrobi wielką kariere. Więc jeśli to nazwać komercyjnością to jest to zarzut do 90% kinematografi (który niedotyczy tylko tych świrów, którzy uprawiają sztukę dla sztuki )
Co do pochodzenia twórców. Wszystkim chyba wiadomo, ze reżyser Nowozelandczykiem jest . Natomiast co do aktorów. Ian Holms-Bilbo, Ian McKellen-Gandalf, Billy Boyd- Pippin, Dominic Monagham-Merry, Orlando Bloom-Legolas, Sean Bean-Boromir, Christopher Lee-Saruman, John Rhys-Davies - Gimli to wszystko Anglicy, Cate Blanchet to Australijka. Więc Amerykanami są jedynie Viggo Mortensen, Elijah Wood Sean Astin i Liv Taylor...no i producenci . A jeśli doliczyć do tego jeszcze całą grupę statystów w osobach żołniezy armi nowozelandzkiej, którzy grali głównie orków to Amerykanie są w tym ziarenkiem piasku
No i w sumie większość z tych aktorów(oprócz kilku wyjątków) wielką kariere zrobiło dopiero po Władcy. To sie tak teraz wydaje ze zawsze byli znani. No i te wszystkie obiekcje ze strony fanów Władcy np. co do Liv Taylor jako Arweny albo Cate Blanchet jako Galadrieli. To nie gwarantowało filmowi sukcesu a wręcz przeciwnie.
A co do tego, ze członkowie WETA od efektów byli "całkowicie nieznani" to nie o to mi chodziło. Nie byli popularni w holiłód, jednak pracowali juz wcześniej z Jacksonem, do superprodukcji to sie raczej zatrudnia wypróbowanych holiłódzkich speców a nie takich ziomali z podwórka <oczywiście żartuje oni musieli być dobrzy od początku ale kilka rzeczy odkryli przy robieniu władcy>
Cytat: |
A co do kobiet, to ja po prostu chciałbym żeby podczas ekranizacji Władcy jak najmniej było odejść od pierwowzoru, żeby jak najwięcej magii Tolkiena przetrwało. |
Tak czytam i nie wiem co o tym myśleć . moge prosić o wyjaśnienia?
I jeszcze gzieś tu był zarzut, że Gimli jest "półgłówkiem, brudasem i prostakiem" ałć.... A w kórym miejscu? No brudni to oni wszyscy co jakiś czas są ;] prostak ma wiele znaczeń więc niw wiem o co dokladnie chodzi no ale ze półgłowek.......właściwie to mi sie nawet nie chce komentować ....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 22:56, 12 Lut 2006 Temat postu: boss |
|
|
Nigdy nie mówiłem, że nie mam wysokiego mniemania to twórcach WP, twierdzę tylko, że terminy "superprodukcja" i "komercyjny" rozumiane jako zarzut są nie na miejscu. Do ludzi odpowiedzialnych za Dwie Wieże i Wyprawę mam najgłębszy podziw i uznanie.
Co do aktorów to biję się w pierś, nie wiedziałem że aż tylu z nich jest spoza USA (jednak jestem mniejszym znawcą tematu niż mi się wydawało ). Wierzę na słowo. No dobrze, ale ja dalej upieram się że film jest amerykański i mam kolejny mocny (chyba) argument - WP był nominowany do Oskarów nie jako obraz spoza Stanów... Co do kobiet to nie podobało mi się jak twórcy wzmocnili ich znaczenie, jakos nie grało mi to z pierwowzorem... U Tolkiena były mniej istotne i wolałbym żeby tak zostało (nie jestem jakimś szowinistą, ale każde odejście od jego prozy było dla mnie zgrzytem)...
No, a Gimli żarł jak świnia, gadał głupty, bekał, w niczym nie przypominał przedstawiciela szlachetnej rasy z której się wywodził. To u Sapkowskiego krasnale są takie! Bardzo mnie to uraziło, bo to moja ulubiona rasa. Tyle. Bardzio subiektywne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 0:35, 13 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No skoro o twórcach masz najwyższe uznanie...to mozesz sobie mówić co chcesz
Co do nominacji do oskarów. Nie ma czegoś takiego jak kategoria film spoza Stanów. Jest tylko kategoria film nieanglojęzyczny . Patrz nasz Pianista. Mówili po angielsku i ktokolwiek w nim grał i reżyserował był zaliczony do filmów anglojęzycznych
A Władca i owszem filmem po części amerykańskim jest. Produkcja Nowa Zelandia/USA .
Nie wiem jak krasnale...;];];] Ale krasnoludy to wszędzie jest rasa baaardzo zadziorna mniej lub więcej. Tolkien nigdy nieopisywał jak jedzą krasnoludy, ale wspominał że jesć lubią dużo i dobrze. Chyba najszerzej możemy sie krasnoludzkim zwyczajom przyjzeć w Hobbicie. A jak sie dużo poje...to no wiesz zdazy sie i beknąć...samozycie.... Gdyby z tego filmu zrobili bajeczke , w której wszyscy są idealni i śliczni i czyści i nic nie muszą jeść chociaz przeszli kawał drogi to to byłby straaaszny film. I tak dobrzy są dobrzy, a źli sa źli mało jest stref szarości. Więc gdyb wszyscy byli idealnie idealni...to niechciałabym tego widzieć. Gimli jest świetnym wojownikiwm, jest zabawny, ma smieszne teksty, jest wierny i szlachetny.( bo ja na szlachetnosć patrze inaczej...nie liczą się sprawy prozaiczne jak to ile je i czy beka, ale to ze broni przyjaciół, mozesz na niego liczyć, zaufać i nigdy cie nie zdradzi) taki jest Gimli.
I nie moge dojść, w którym miejscu gadał głupoty...<myśli>...moze musze powtórzyć sobie trylogie...kiedy tylko wygospodaruje 9 godzin wolnego czasu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 22:08, 13 Lut 2006 Temat postu: Re: boss |
|
|
No, a Gimli żarł jak świnia, gadał głupty, bekał, w niczym nie przypominał przedstawiciela szlachetnej rasy z której się wywodził.
nie wiem jak innym ale dla mnie właśnie tak powinny zachowywać sie krasnoludy.szlachetność zostawmy dla elfów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 22:22, 13 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No w sumie ja to uwielbiam krasnoludy Sapkowskiego
Są naturalne
Naprawde uwielbiam. Mogą sobie robić co chcą. A to, ze sie nie przejmują opiniami innych o ich zachowaniu jest świetne.
I mają takie zdrowe spojrzenie na świat
Chyba takie jest moje główne wyobrazenie o krasnoludach. Krasnoludy takie jak u ASa
|
|
Powrót do góry |
|
|
k n o w z
Kapitan
Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon 22:52, 13 Lut 2006 Temat postu: Re: boss |
|
|
Koszałekopałek napisał: |
szlachetność zostawmy dla elfów |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 15:45, 23 Lut 2006 Temat postu: tu tu tu |
|
|
Ja też kocham krasnoludy Sapkowskiego, tam samo mocno jak te Tolkiena. Chodzi mi tylko o nie mieszanie stylów. To tak jakby oglądać Opowieści z Narni, w których nagle pojawia się przezabawny Forest Gump i robi z siebie błazna. Okej, lubię Opowieści, lubie Gumpa, ale razem jakoś to niewspółgra. Tak samo jest tutaj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 16:10, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Krasnolud to krasnolud....całyczas ta sama rasa . Tylko troche inaczej opisana (ale właściwie nie tak bardzo inaczej). Nie mozna mieszac stylów rasy - a przynajmniej brzmi to dość dziwnie. Jasne można to opisać w różnych aspektach i różnych światach..ale krasnolud to krasnolud ( jedność świata fantasy) .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 17:13, 23 Lut 2006 Temat postu: o nie |
|
|
O nie, moja droga, nie pozwolę Ci mieć innych poglądów ode mnie!
A teraz poważnie. Nie ma, w moim odczuciu, czegoś takiego jak jedność świata fantasy. Owszem, istnieją pewne szablonowe cechy, narzucone w dużym stopniu przez Tolkiena, ale nie zmienia to faktu, że każdy autor powinien dążyć do jak największej odrębności. Tak jest w przypadku mistrza Sapkowskiego, który wyraźnie oddzielił swoje krasnale od tolkienowskich. U Johna brodaci bracia to szlachetni, odważni, nieustępliwi wojownicy, którzy mają słabość do kruszców i świecidełek. Są honorowi, sprawiedliwi, rozmiłowani w pięknych i podniosłych pieśniach (weźmy Thorina z Hobbita). Nie klną bez przerwy, Tolkien nie wspomnia za bardzo o ich złych manierach, ba!, odwołując się znowu do Hobbita warto przypomnieć sobie, że krasnoludy posprzątały mu (Bilbowi, nie Tolkienowi)w mieszkaniu! Czy krasnale Sapkowskiego są takie? Nie, uosabiają inne przywary, takie jak TOTALNE nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, skłonnność do bójek, sprośnych żartów (gdzie to u autota WP!!!). Jasne że są dalej waleczne, zawzięte, mają brody i skłonność do rozwalania głów toporami. Ale nie są identyczne!
uff
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 20:39, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jednak musisz sie zgodzić, że świat fantasy opiera sie na "czymś".To coś to pewnie w większosci magia legend i wierzeń naszy przodków. Te wszystkie wierzenia i legendy formowały sie i przetwarzały wieki. Jednak pewne stałe cechy, taki szkielt, pozostały. Pewnie, że nie można powiedzieć, że w świecie fantasy wszystko jest takie same. Jednak pewne schematy, jakaś konwencja istnieje. Gdyby nie to to zrobiłby sie straszny bajzel.
Tolkienowski ogólny opis krasnoludów sprowadza sie do "...są twardzi jak kamień, uparci, w przyjaźni wierni, w nienawiści zawzięci; lepiej niż wszystkie inne obdarzone mową stworzenia znoszą trudy, głód i cielesne rany" - Ogólny.. Reszte natomiast poznajemy zachowań bohaterów. A krasnoludzkie cechy szczególnie poznajemy w interakcjach z elfami ... sie przeciez zabardzo nie lubili wiec wychodzą tu najgorsze cechy obu ras.
Jejku, to by było straszne, jakby tak nagle zacząć rozróżniać wszystkie rasy na autorów. To by dopiero był chaos. Więc ja nadal uważam ze krasnoludy to krasnoludy. Esencja krasnoludyzmu jest wkazdym razie zachowana jednakowa w całej fantastyce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Norb
Lord Administrator
Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 1364
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto 18:24, 07 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Władca jest jak dla mnie lepszy bo przedstawia tam świat brutalnie i mniej bajkowo. Narnia jest dla mnie zbyt dziecinna. Twórcy chcieli zrobić film dla dzieci na którym dorośli nie będą się nudzić. Uważam , że średnio wyszedł ten szpagat. A ta bitwa. Hmmm mogła by być intrem do gry Heroes of Might & Magic. Chromowane mieczyki i lustrzane tarcze. I wogóle tak ładnie i higienicznie. Nawet źli wzieli chyba kąpiel przed bitwą.
Scena która mi się podobała to tylko ta kiedy nadchodzi armia zła. Dla graczy WHFB znajomo powinny wyglądać sztandary
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 10:02, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
K.N.O.W.Z.
napisał
"a co o "Opowieści..." to ostatnio obejrzałem ten filmik drugi raz i muszę powiedzieć, że w porównaniu z WP jest filmem słabym (oczywiście w mojej ocenie)..."
Tu sie zgadzam całym sercem
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|