|
OKF MISCAST Forum miłośników gier bitewnych i fantastyki
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Doom
Książe Elektor
Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 3460
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw 20:04, 09 Sie 2007 Temat postu: Małe opowiadanko ze swiata Neuroshimy |
|
|
Jak w temacie. Jak pewnie kilka osób na forum sie zorientuje inspiracją do meczenia się z wordem była pewna sesja;)
Oto pierwsza część; chwilowo tylko tyle mam i nie wiem czy dalej pisać. Warto czy nie co myślicie?
Cytat: |
- Jons? Krzywy Jons? To ty stary draniu? Niech cię cholera nie spodziewałem się tutaj na ciebie trafić. Zwłaszcza nie po tym jak dąłeś mi cynk że w tej cholernej dziurze ze 200 kilometrów na północ stąd mogę podłapać jakąś fuchę. Fucha była tak zajebista że nie wiem dlaczego jeszcze nie masz kilku dodatkowych dziur na swojej wrednej mordzie. Co się stało? TY SIĘ MNIE ***** PYTASZ CO SIĘ STAŁO?!? Co spokojnie, co spokojnie? Widzisz ten bandaż na moim poharatanym łbie? A wiesz jak nie wiele brakowało żebym ten łeb stracił, a wiesz że pod tym pancerzem mam w klacie jeszcze 3 dziury? Job twoja mać, przez to że się ciebie posłuchałem i pojechałem do tamtej dziury... cholera nie pamiętasz jak ona się nazywała? Po tym jak mnie trafili w łeb mam kłopoty z pamięcią i zapomniałem sporo rzeczy z ostatnich paru tygodni. Jakiś lokalny konował twierdzi że z czasem być może mi to minie, ale wiesz jakoś tak nie za bardzo chciałbym pamiętać dokładnie tamtą akcję... Tak, tak już się chyba uspokoiłem, jak chcesz wiedzieć co i jak to chodź zamówimy cos mocniejszego i opowiem ci to co pamiętam...
Widzisz jak dotarłem do tamtej wiochy i zacząłem rozglądać się za jakąś fuchą to nie wiem czemu pierwszych kilku gości wzięło mnie za jakiegoś najemnika, nie wiem skąd to się brało – to znaczy nie wiedziałem do momentu w którym ostatniego się o to zapytałem. Stwierdził że to przez moją strzelbę... Co? A co to ma znaczyć że przez ten kaliber i bębnowy magazynek wygląda jak pieprzona armata, którą ktoś wymontował z jednej z zabawek molocha?!? To jest cholerna śrutówka naboje durze to i lufa musi mieć odpowiednią średnicę, a chyba oczywiste jest że 20 nabojów tego kalibru nie zmieści się do normalnego magazynka od kałacha nie?
No w każdym razie tamten kolo był tak samo głupi w tym względzie jak ty... No i czego się unosisz? Moja wina że broń śrutowa to dla ciebie (i tamtych wsiunów) tylko obrzyny i pompki? W każdym razie tamten wieśniak też miał kłopoty z zaakceptowaniem faktu że tak naprawdę zarabiam na życie jako monter. Ale przynajmniej powiedział mi gdzie mógłbym popytać. No i kiedy szedłem do lokalnego ratusza przypadkiem natknąłem się na gościa którego szukałem. Konkretnie to na niego, jego zastępcę i kilku lokalnych... policjantów? ochroniarzy? Wiesz nie wyglądali na gości co to na co dzień zapieprzają z motykami po polu, ale na frontowych weteranów też nie za bardzo... W każdym razie jak się potem dowiedziałem to był odział lokalnych „rengerów” czytaj gości co to maja pilnować żeby gangi jeśli już się pojawią w okolicy to co najwyżej w charakterze klientów lokalnych przedsiębiorców, a że wbrew pozorom jakieś gangi zapuszczają się nawet tam to goście mieli trochę doświadczenia w walce. Ich bezpośrednim szefem był zastępca przywódcy wioski. I to właśnie jego szukałem, znaczy burmistrza, a nie jego zastępcy. Po krótkiej rozmowie powiedział mi że robota może się jakaś znajdzie ale gadać o tym to on będzie miał czas dopiero za parę dni, jak wróci. Jak tak o tym myślę z perspektywy czasu to wydaje mi się właśnie wtedy zamiast wypytać o tą jego wyprawę, powinienem był go spytać o innych gości którzy mogli by potrzebować mojej pomocy. Ale cóż w niewłaściwym momencie w moim mózgu włączył się mechanizm „równa się” jak to określał jeden taki mój znajomek z okolic NJ - lokalne kiziory jadą gdzieś zbrojnie = niezłe gamble jeśli uda się wkręcić w wyprawę, a wyprawa się uda... Burmistrz powiedział że owszem mogę się przydać ale i tak brakuje im jeszcze jakiegoś medyka, a przynajmniej kogoś kto potrafi udzielić pierwszej pomocy. Nie wiem dlaczego ale moim wstępnym zadaniem było znalezieniem kogoś takiego. Pomyślałem że facet taki normalny na jakiego wygląda to nie jest, bo co ja kurde na jakiegoś pośrednika wyglądam? A może liczył że z plecaka wyciągnę przerobioną maszynkę molocha?
Było nie było potrzebowałem nieźle płatnego zajęcia więc poszedłem się rozglądać z jakimś medykiem. Wiesz jak zlecili to mi to znaczy że u siebie nie mieli takiego kogoś albo miejscowy już odmówił wycieczki, a ci z przyjezdnych którzy tu siedzą też się pewnie nie nadawali. To trzeba było z takimi jak ja gadać, czyli takimi co to są na miejscu krótko. A gdzie takich najłatwiej znaleźć? No właśnie w barze. No w każdym razie miałem farta i trafiłem na mniej więcej odpowiedniego kolesia. Ech stary, skoro mnie trudno uznać za typowego montera to pomyśl jak się zdziwiłem kiedy barman na moje pytanie pokazał mi nieźle zbudowanego kolesia, w roboczym kombinezonie podobnym do mojego (tyle że mój nie ma śladów sugerujących przypalanie, względnie pranie w kwasie), ale z Magnum dyndającym w kaburze przy pasie, no nieważne w każdym razie na lekarza nie wyglądał. A zresztą spójrz na niego to tamten przy stoliku obok baru. Sam przyznaj że bardziej wygląda na człowieka który robi krzywdę niż na takiego który naprawia skrzywdzonych nie? Ale leczyć faktycznie umie i to nieźle bo to że tu siedzę teraz z tobą to tylko jego zasługa. Żeby było śmieszniej to Mike twierdzi że jest chemikiem nie lekarzem.
Mike ma chyba czasem podobne kłopoty z „równa się” co i ja bo po tym jak mu trochę naświetliłem sprawę a nie mogłem dokładnie bo sam jeszcze nie za bardzo wiedziałem co i jak to zgodził się dołączyć do imprezy. Mike zebrał graty i poszliśmy przedstawić nowego medyka lokalnych rengerów.
I mniej więcej wtedy sprawy zaczęły się pieprzyć... Kiedy dochodziliśmy na miejsce zdarzyło się kilka rzeczy na raz. Po pierwsze jacyś goście pokłócili się z burmistrzem i dosyć szybko wynieśli się z miasta swoimi brykami – akurat widzieliśmy końcówkę kłótni, a tamte gnojki omal mnie nie rozjechały swoja bryką. Chwilę później padł strzał który dorobił burmistrzowi dodatkowy otwór w czaszce. No tego już było dla mnie za dużo zerwałem z pleców moją strzelbę i pognałem na miejsce akcji, akurat w sam raz żeby zobaczyć jak z przeciwległego do mnie końca bocznej uliczki startują na pełnym gazie dwa motory z czego na jednym siedział palant z jakimś karabinem na plecach. Jak miejscowe chłopaki ich dostrzegły to się wściekli i chyba chcieli ich ostrzelać tyle że byłem szybszy. Co prawda celowałem w tego z karabinem ale brenekę dostał jego kumpel który w ostatniej chwili wjechał mi przed lufę, tamten niestety zdążył zwiać. Zanim jeszcze zdążyłem opuścić broń ktoś wywalił w stronę motocyklisty jeszcze ze trzy naboje tyle że nie trafił. Po jaką cholerę nie wiem bo koleś jak dostał to od razu grzecznie się połozył razem z motorem na glebę i raczej nie miał zamiaru zwiewać, albo się odgryzać. Jak się okazało to był jakiś idiota nie wiadomo skąd wiesz jeden z tych co to na pytanie o miejsce pochodzenia warczą na ciebie i mówią żebyś spierdalał. Na swoje szczęście skończył strzelać zanim zdążyłem zdecydować czy jego też nie poczęstować „śruciną” kaliber 20 mm. Zamiast tego zacząłem gnoja ochrzanić czego się nam w paradę wcina, a ten bezczelnie że zawsze chciał mieć taki motor, a poza tym to on i jego kumpel też mają się zabrać z miejscowymi. Normalnie aż mnie zatrzęsło, nie dość że drań strzela do prawdopodobnie jedynego źródła informacji mogących coś nam powiedzieć o przeciwnikach to jeszcze czai się na MOJE gamble, ale gnojek chyba tak naprawdę z Vegas był, albo mieszkał tam na tyle długo że to coś co zwykle ratuje dupę idiotom co tam mieszkają przylgnęło i do niego, prawie cały czas kiedy podróżowaliśmy w składzie tej samej ekipy, prawie za każdym razem kiedy już byłem gotów do niego strzelić, coś mi przeszkadzało. Tym razem było to spacyfikowany przeze mnie koleś z motoru. Z pacyfikacją zresztą chyba trochę przesadziłem, bo najwyraźniej odebrałem mu ochotę do dalszego życia – strzelił sobie w głowę ze swojego własnego Colta (swoją droga pojęcia nie mam gdzie go trzymał, że nie było go widać z odległości 2 metrów, bo bym olał palanta „z a co cię to...” i w pierwszej kolejności zgarnął sobie dodatkowa spluwę do arsenału). Nic to na wszelki wypadek sprawdziłem czy nie ma dodatkowych spluw albo innych ciekawych gambli (w colcie zostały jeszcze tylko 4 pestki), motor olałem po krótkich oględzinach uznałem że za dużo czasu by trzeba żeby zrobić z niego coś co można albo dobrze opylić albo zrobić coś godnego zaufania na własny użytek zadowoliłem się wyrwaniem z jego bebechów paru przydatnych części (bez których ten wrak już zupełnie nie ruszy – to ostatnie po części na złość gnojkowi który mnie wkurzył) i postanowiłem sprawdzić co z wyprawą.
Okazało się że zważywszy na okoliczności całkiem nieźle. Zjawił się właściwy szef i wreszcie razem z Mikiem dowiedziałem się o co idzie. A mianowicie fakty wyglądały w skrócie tak: Posterunkowcy w okolicy przechwycił jakieś dziwne sygnały radiowe – po wstępnych analizach okazało się że to prawdopodobnie nie Moloch tylko jakaś przedwojenna instalacja. Żeby to sprawdzić wysłano oddział który po nadaniu kilku coraz bardziej chaotycznych i dziwnych meldunków w ogóle przestał je wysyłać. Porucznik Jons który został w wiosce jako oficer łącznikowy zdołał z nich wyciągnąć kilka faktów które mogły pomóc odszukać oddział (jakbyś się nie domyślił to miał być główny cel wyprawy, dodatkowy to sprawdzić o co idzie z tymi sygnałami). W okolicy pełno jest wrednych mutków – najczęściej występują jakieś podobne do skrzyżowania troglodyty z gorylem (znaczy z grubsza humanoidalne, ale połowę większe od człowieka), po okolicy pałętają się też pojeby z jakiejś sekty podobno uzbrojeni i to na tyle że patrol unikał ich, po za tym sądząc po treści meldunków porucznik uważa że okolica jest przesiąknięta jakimś toksycznym ścierwem które może wywoływać halucynacje, ale odnośnie szczegółów jakoś tak dziwnie milczał, dało się z niego wyciągnąć tylko tyle że to ostatnie ma jakiś z wiązek z ostatnimi meldunkami jakie nadał jego kapitan. Jak już to sobie poskładał do kupy to spytał się góry co robić, a góra dała pozwolenie na wynajem ludzi do ekipy poszukiwawczej – bo jak się okazało nie maja w pobliżu nikogo z własnych sił. Na koniec dowiedziałem się że tamten pętak jednak nie kłamał no i kolejna okazja na stuknięcie go (tym razem za kłamstwo) poszła się jebać. Chyba tylko po to żeby mnie dobić zjawił się też jego kumpel – jakiś zasuszony dziadyga z Detroit w swoim pożal się boże samochodzie (moja dusza mechanika wyła z rozpaczy na jego widok) – jak koleś ze Stolicy Motoryzacji mógł jeździć takim rzęchem i się tego nie wstydzić??
Ale mniejsza o tego rzęcha, szybko ustaliliśmy stawki (ten posterunkowiec naprawdę musiał się spieszyć bo nawet się za mocno nie targował) i ruszyliśmy.
xxx
Ja, Mike i jeszcze dwóch miejscowych zainstalowaliśmy się w kombiaku w którym przed siedzeniem pasażera spoczywał sobie „świniak” z całkiem zadowalającą taśmą amunicyjną (tak na oko z 50 nabojów), reszta miejscowych załadowała się do jeszcze dwóch podobnych wózków, a tamte dwa pacany co mnie wnerwiły miały jechać swoim wehikułem. Dzień minął nam spokojnie, (nawet udało mi się zdrzemnąć) dopiero pod wieczór zaczęły się kłopoty. Z wozu jadącego z tyłu nadali że gonią nas dwa uzbrojone Jeepy, jak się okazało wrogo nastawione bo zaczęły grzać z cekaemów, no to odpowiedzieliśmy ogniem – ja wlazłem na siedzenie i wychyliłem się przez szyber dach i pomimo tego że trzęsło jak cholera uspokoiłem jeden ckm (a celowałem w szybę na wysokości kierowcy...), cóż długo się pieprzony kultysta szczęściem nie cieszył bo odezwała się armata Mika i odstrzeliła mu łeb (jak on to zrobił? warunki były takie że normalnie nie jestem pewien czy normalny pistolet zasięg miał, do tego kurz z naszych pojazdów, wstrząsy... takiego strzału jeszcze w życiu nie widziałem) Chwilę później moje rozważania przerwała kula z drugiego ckm’u i poleciałem do środka wozu. Zanim się pozbierałem reszta chłopaków uspokoiła drugi jeep w tym tego wrednego kaznodzieję który mnie postrzelił – na szczęście dla mnie (dla klechy wręcz odwrotnie) kula poszła przez coś miękkiego i mało ważnego, bo jakoś się utrzymałem na chodzie i postanowiłem „pogadać” z kaznodzieją, tyle że nie było o czym bo trafił się tak twardogłowy przypadek że w porównaniu z nim Łowca to elokwentny towarzysz do konwersacji, nie pomogła nawet groźba kastracji metodą pirotechniczną... ostatecznie postanowiłem nie marnować na gnoja kuli i władowałem mu ostrze noża w mózg, po czym z Mikiem zajęliśmy się radosnym szabrowaniem wozu – mocno cię zdziwi jak ci powiem że u klechy znaleźliśmy trochę prochów przeciw paranoi? Oczywiście nie omieszkaliśmy w pierwszej kolejności zwinąć ckm (szkoda że klecha zdążył wystrzelić prawie całą taśmę), na dalsze szabrowanie nie było czasu bo wodzowie wyprawy darli ryja o pośpiech, a szkoda bo samochód był całkiem fajny i jakbym miał parę godzin to może bym go naprawił? Życie... No nic załadowaliśmy się i pojechaliśmy dalej. Tym razem jazda trwała nie za długo bo dosyć szybko znaleźliśmy ślady naszych zaginionych. Były to ich pojazdy a właściwie wypalone wraki rzeczonych pojazdów. W pierwszej chwili wszyscy zgodnie uznaliśmy że to robota kultystów, ale jak dziadyga z Detroit trafił na motor który właśnie się rozpuszczał od jakiegoś gluta na nim. Ustaliliśmy tylko tyle że to może być "ten" motor który zwiał mi spod lufy tuz po zabójstwie burmistrza...
|
Ostatnio zmieniony przez Doom dnia Śro 21:52, 26 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 20:19, 09 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Fajneee Neuroshima rządzi xD.Kiedy ciąg dalszy??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex
Lord Dowódca
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Olsztyn/Warszawa
|
Wysłany: Pią 13:03, 10 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Jakby to powiedzieć, hmm, tak delikatnie. Mi z deczka nie pasuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doom
Książe Elektor
Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 3460
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pią 18:42, 10 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Wiesz sesja jakiś czas temu była to troche mogłem zapomnieć np imiona niektórych postaci, dalej jak nie zauważyłeś to opowiadanko jest i ma być stronnicze bo opowiada uczestnik akcji, a że do klimatu neuro trochę podpada? większa część sesji była utrzymana na psychodelicznych klimatach rtęci, poza tym pieter nie za bardzo orientował się w świecie gry więc wiesz...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mike
Czempion
Dołączył: 27 Mar 2006
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
Wysłany: Pią 14:35, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
LOL Nie no rozwaliło mnie to... xD Czekam na akcję z Jeepami ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Profanator
Weteran
Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: po prostu z TEAM DAMAGE
|
Wysłany: Nie 11:46, 26 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Na szarym tle kiepsko się czyta...
Generalnie zjadliwe, ale trochę zbyt chaotyczne i mało plastyczne opowiadanko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Doom
Książe Elektor
Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 3460
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 21:53, 26 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Dodałem dalszy kawałek tekstu, jeszcze chyba tylko jedna część mi została
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|