|
OKF MISCAST Forum miłośników gier bitewnych i fantastyki
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
damroth
Lord Inkwizytor Moderator
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 1987
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto 10:39, 22 Sty 2019 Temat postu: |
|
|
W dnia 5-6 stycznia 2019 zagraliśmy na 2 dniowym turnieju w Rydze - tak, na Łotwie
My czyli: Jacek, Rilam, Kamel i ja
Podróż długa i męcząca, padał śnieg przez wiekszość trasy. Litwa i Łotwa w moim postrzeganiu to wymarłe miejsca, na drodze szybkiego ruchu przeważnie tiry, ludzi praktycznie nie widać, zabudowań prawie nie ma. Poza Rygą człowieka zobaczyc było trudno. Jeśli ktoś będzie się tam wybierał np za rok, proponuję zabrac własny prowiant i alkohol. Jedzenie straszne. Nie mają chyba nawet takiej instytucji jak SANEPID bo szło sie przykleić tam do wszystkiego. Najlepszą żywnośc tam serwował MCDonalds - to była porazka!
Zachęcam do wyjazdów, ale ja chyba za rok sie tam nie wybiorę.
Co do gier, na poczatku miałem wrażenie że jesteśmy traktowani troche wrogo, z pewnością mocno nieufnie i z dużą rezerwą. Sprawa zmieniła sie dopiero drugiego dnia gdy Rosjanie i Białorusini wytłumaczyli Łotyszom że jesteśmy takimi samymi graczami jak oni, że nie przyjechaliśmy tam palić grabic mordować i gwałcić, ani nawet odebrac im ostatniego ziemniaka.
Link do rozpisek : [link widoczny dla zalogowanych]
Moja pierwsza gra z organizatorem Conjurerem, z racji, że turniej się oczywiście zaczął z godzinnym poslizgiem, my zaczynamy z dodatkowym poślizgiem 45 min...
Grał TK, ustawiłem sie dobrze, w pierwszej turze miałem fasta w jego deploju, z lewej napierałem czołgiem i piechota, z prawej kontrowałem jego 2x6 węzy swoja kawalerią. Po ostrzale w jednym oddziale weży zostało 4 i jakies rany, więc pokusiłem się na szarże na 7. Od tej pory zaczęły się dziać cyrki, bo palę tę szarżę, on mnie kontruje 2 oddzialami, łamie, nie zagania, ja znowu przyjmuję szarże i w ture z KB sadza mi cały oddział razem z bohaterami pomimo moich boostów, distracting i 5+ warda. Z lewej ja rozwalam mu wszystko i zostaje mu otoczona kadra w 20 lucznikach. W tym momencie konczymy ku mojemu zdziwieniu, bo Conjurer jest przeciez organizatorem i ma do zrobienia organizatorskie rzeczy... zaprotestowalem, ale typ sobie poszedl i wpisal wyniki...do kogo sie odwołasz jak nie masz do kogo? Okazuje sie, że on ma scenariusz a ja nie, nie moge rozwalic kadry za blisko ponad 1000 pkt bo nie ma juz czasu...wszystko sie dzieje na koniec 3 tury. My skonczylismy, ludzie grali jeszcze 45 minut. Przegrałem do 4 ale srogo sie zdenerwowałem.
Gra numer 2, jeden z Rosjan, Akniles chyba, grał DE.
Popełniłem 2 błędy, primo wystawiłem oddział o małej LD w ambushu (scenariusz) a drugi to wystawienie Kawalerii na szarze kotła i włóczników. Liczyłem to 2 razy i wychodziło mi, że generalnie mogłem to przestać, nie ma KB, ma 1 ap, Generalnie 1-2 rany ze wszystkiego poza atakami kotła. Gośc zadał mi w sumie 16 przebić bo oczywiście miałem odpowiednie boofy na sobie. Z tych 16 sejwów rzuciłem 8 gał. Zagonił mie rzucając 14 na random movementa i uciekając tym samym z widzenia gwardii...5 coków rozjezdza mi w ture zdrowy czolg. Przegrałem do 1.
Gram 3 ture z sympatycznym graczem ogrów TsarLeonid.
Jemu sie wydaje, że ma przewage w strzelaniu więc dropuje sie cały, ja ustawiam się poza jego zasiegami, wykorzystując tereny, covery i jadac kawaleria na przeciwnej flance od jego oddzialu z pistoletami. Generalnie gra toczyła sie pod dyktando moich rakiet i kuszników, przeciwnik widząc, że tym strzelaniem nie powalczy jednak zdecydował się napierać i doprowadził mi do walki z czołgiem maneaterów z poisonami (2 modele w styku). Ja dalej strzelałem, kawaleria zaczeła zbierać pojedyncze niedobitki oddziałów przeciwnika i w sumie dobiła odziałów za ponad 1000 pkt bez strat własnych. Przyszedł czas żeby ten czołg odciążyć więc gwardia z rerolami hitów wjechała w te ogry...znowu cyrki, bo straciłem 15 gwardzistów w turę. Na bok dojechał bohater z jakiegoś samotnego oddziału, ostatni jego model na stole. Pojedynek z moim bsb z 1+ sejwa, oon ma 5 sily 4 ataki i ap2. Trafia na 4+ rani na 3+ ja mam 3+ sejwa...oczywiscie sadza mi tego bsb. Oddzial ak sie przejal ze postanowil zwiac, rzucajac znacznik wart 3 DP, z ostatnich 3 atakow w czolg, czolg tez schodzi mimo ze gosc wyplacil mi 3 ataki na 4, na 4 przebicie i na 4 sejwa. Zamiast 18-19 wygranej zrobiło sie smutne 13-7.
Poszlismy coś zjeść, chłopaki kupić piwo jakies bo to co dostali porzedniego dnia w pubie podobno było paskudne. Okazało sie, że piwa nie kupia bo w markecie po 22 nie kupisz. Po pierwszym dniu rilam miał grac nastepnego dnia na 1szym stole, co nas bardzo cieszyło. Ja ugrałem najmniej pkt bo 18 z pierwszego dnia.
Czwarta bitwę zagrałem przeciwko SE, nie pamietam ksywy gracza. Miał tam takiego straszliwego jelenia, co miał rozkrecać wszystko.
Generalnie po srodku wielkiego lasu imperialisci rozpalili wielki ogien. Płonęło tam wszystko od jeleni, przez drzewce, jastrzębie do elfów włącznie. Gra bez historii, miałem przewage w magii, strzelaniu i każdorazowo pilnowałem, żeby mój bsb nie stykał sie z jego bohaterem na jeleniu. Tyle. 20-0
Piąta gra to miały być jakies VC, gośc przyszedl, ze musi gdzies jechac ale zaraz wroci, pojechal, przyszedl Conjurer powiedzial ze typowi cos wyskoczylo i czy zgodze sie na 10-10, jako ze nialem juz sie z kim sparowac to mialem pauze. Po 5 minutach typ wrocil, ale nie przejawial specjalnej checi do gry, a ja w sumie tez poszedlem kibicowac Rilamowi.
Generalnie był to mój najgorszy turniej od bardzo dawna. Nie będę wspominał tego wyjazdu jako udanego. Pozytywem jest to, że zostawiliśmy tam po sobie bardzo dobre wrażenie. Super tez sie bawiłem w doborowej kompanii. Słabo, że zlozylo sie to w czasie z moja osobista, rodzinna tragedia i mialem pelna glowe wszystkiego tylko nie gry.
Chciałbym w tym miejscu podziekowac Jackowi, że nas dowizl na miejsce i odwiozl calych i zdrowych. Rilamowi za dowcipy o ziemniakach i kamelowi za wspaniala postawe i brak tradycyjnego okrzyku Jak zwykle, za złe ze swojej strony przepraszam, a za dobre od was dziękuję.
Pozdro
Ostatnio zmieniony przez damroth dnia Wto 10:42, 22 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rilam
Weteran
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tczewo
|
Wysłany: Śro 14:59, 23 Sty 2019 Temat postu: |
|
|
W sumie też skrobnę kilka słów.
Podróż tak jak napisał Paweł była długa. Niczym sroga zima spowijająca Łotwę i Łotyszy. Po przekroczeniu polskiej granicy zimnioka nie uświadczysz. Jedynie głód i halucynacje z niedożywienia.
Pomimo tych niesprzyjających okoliczności dotarliśmy na miejsce i pełni nadziei na dobrą zabawę i na nie wywinięcie orła na oblodzonym chodniku weszliśmy do lokalu. Sklep nie był duży, ale przyjemnie urządzony. Dodatkowo mieścił się nad czymś w rodzaju pubu, który spowijały sztandary Starków i Lannisterów. Generalnie na +
I Bitwa:
Usachev - Rosja VC
Generalnie moje skorpiony okazały się całkiem sporym atutem przy dwóch latających wampirzych klepaczach. Dzięki temu, że oba umarlaki trzymały się blisko impasów mogłem dość spokojnie rozgrywać resztę. Mój lord na hipogryfie wpadłw jednie spawny od boku i zaczął je namawiać do wiecznego odpoczynku. Tymczasem drugie postanowiły wpaść w oddział z moim bsb (rzucił 10 na szarżę). Jednak pomimo tego, że on bił ja oddawałem podobnie i moje kolorowe szmatki i rzędy kruszyły jego szeregi.
Problemem były dwa wielkie kloce szkieletów z włóczniami, ale po tym jak poradziłem sobie z mobilnymi oddziałami skanapkowałem je i posypałem. Skorpiony radośnie ustrzeliły jednego klepacza, gdy ten postanowił wychylić się zza obelisku. Drugi poległ w próbie odciążenia jednego combatu.
20:0
II Bitwa
Tiferet - Białoruś Bestie
Z tym graczem miałem okazję już zmierzyć się w Świdniku. Wtedy grał VCtami i bitwa miała kilka drobnych spin, pomimo tego bardzo przyjemny człowiek i postanowiłem teraz rozegrać to w lepszej atmosferze. Wszystko dokładnie deklarowałem przed i wspólnie ustalaliśmy zasięgi aby nie było wątpliwości. Lord na hipogryfie pilnował moich tyłów. Pegazy wraz z drugim lordem flankowały. Skorpiony zaczęły napoczynać gortaty. Gdy jednemu zostały 3 rany 5 errantów zaszarżowała jednak nie wbiła żadnej ranny i sama spłynęła. Pegazy ładnie ustawiły się na flance, przeciwnik postanowił, że przyjmie je lordem na rydwanie (pancerny typ, ale nie aż tak) Liczę dwa razy i wychodzi, że przy słabych rzutach lordem on zostaje na 1 ranie przy średnich nie ma szans przeżyć. Szarżuję i faktycznie zostaje na jednej ranie, ale równoważy się to tym, że oblał liderę i go zagoniłem. W tej samej turze bsb spadł z skorpipna, a na drugiej flance erranci poradzili sobie z poranionym gortatem. Zrobiło się luźniej. Został jeden gortat (ten który zagonił errantów i się na nich podleczył), gigant, minosy i kloc z magiem. Minosy skanapkowałem, klockiem zajęły się pegazy z lordem, do reszty postrzelałem jeszcze.
18:2
III bitwa
Shiny - Rosja - SA
Byłem już mocno zmęczony. Jednak granie po angielsku zużywa więcej energii i najzwyczajniej w świecie bolała mnie już głowa. Zrobiłem kilka błędów. Po pierwsze zapomniałem/nie usłyszałem/nie zrozumiałem że jakieś skinki na pterodaktylach mają vanguarda i przez to wleciał mi nimi poza losa. To generalnie z automatu było bardzo bolesne. Cholerstwa mają dodatkowe ataki, przerzuty na wybrane oddziały i S4 AP2 co dla Brety jest tragedią okrutną. Ostrzelałem kolesi na carnozaurach i podjąłem próby rzeźbienia, ale po prostu było już ciężko. Zabrakło mi po jednej ranie na dwóch kolesiach by urwać dodatkowe 3DP
2:18
Pomimo słabej trzeciej bitwy i tak miałem niezły wynik i chciałem zawalczyć o podium.
IV bitwa
Allor - Moskwa - OnG
Koleś grał chyba w drużynie Turcji na ETC. Generalnie ustawiliśmy się już do bitwy, wyglądało to całkiem pozytywnie. W pewnym momencie wystawił mi na szarżę mojej latającej światy Idola z dwoma wbitymi ranami. Ryzykowny ruch, bo gdybym go dobił w turę gra zakończyłaby się szybkim 20:0, bo po overrunie na 4 miałbym bok trolli i potem główny klocek. Jednak skurczybyk zostaje na jednej ranie. On kontruje trollami. Ja dobijam Idola, ale łamię na 7. On mnie nie zagania, ja kontruję. Na flance tymczasem zrobił błąd i zostawił mi miejsce na lorda, który przekomarzał się z klockiem jazdy na dzikach. Następnie lord olał dziki i zaszarżował na klocek zwykłych orków z generałem, którego zabił, a potem pozbył się również reszty. skorpion wbił tylko 2 rany na soliście na pająku, zemściło się to, bo potem lord który uwolnił się z orków nie dobija go, traci ranę, łamie się i zostaje zagoniony.
Sporo zmiennego szczęścia. Bardzo ciekawa gra.
13:7
V bitwa
Insiko - Białoruś - WDG
Pomściłem siebie za Świdnik to przyszedł czas pomścić Sowę, który dostał wpiernicz w tym samym miejscu od Insiko właśnie. Bardzo przyjemny koleś. Rozpiska w stylu Radkowej tylko z wielkim shrinem, który generował ogromne ilości tokenów. Sama rozpiska mocno wsparta magią z powodu dwóch sztandarów z pociskami na czołzenach.
Generalnie po tym jak ładnie się ustawiłem i zacząłem punktować w scenariuszu przeciwnik postanawia sprezentować mi dwa oddziały. Szarzując na 11. I jak się okazuje oboma udaje mu się doszarżować. zaczynamy się tam tłuc. Oczywiście ustaję to z powodu steadfasta i dorzucam moją kontrę, ale nie zabijam praktycznie nic, potem wrzucam tam kolejne oddziały, ale idzie wyjątkowo opornie. Pomimo gumowych lanc z samych sztandarów, szeregów, boków itd. mam 7 CRa i w końcu to On musi zdawać jednak stoi. Skorpiony walą w shrina, którego w końcu ubijają. Lord odbija się od jednej samotnej bestii i ginie. W końcu ucieka oddziałami jednak zaganiam jeden. ostatkiem sił blokuję scenariusz.
8:12
Cóż, mogłem być na podium i zająć 3 miejsce, ale w ostatniej bitwie słyszałem tylko rechot mrocznych bogów. Być może czas go posłuchać i coś zmienić w swoim figurkowym życiu
Było ekstra, ja bym w sumie za rok pojechał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilam
Weteran
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tczewo
|
Wysłany: Wto 12:44, 25 Cze 2019 Temat postu: |
|
|
Czas na relację z SalaMastera!
Generalnie wieść o masterze w Włocławku bardzo mnie ucieszyła, z naszego Tczewo jesteśmy w stanie dojechać tam w 2 godziny autem lub 3 pociągiem co stanowi kolejny ośrodek w naszym zasięgu. Bardzo fajna lokalizacja (naprawdę dużo miejsca do grania, ładne stoły biedra przy samym budynku turnieju.) Co więcej chłopaki planują na stałe wrócić na turniejową mapę Polski, więc warto śledzić ich poczynania.
I Bitwa - Jeżus (10 miejsce, ale spadł przez malowanie, z full punktami byłby 3) - OnG - Secure Target - Encircle (Attacker)
Scenariusze były z góry przypisane do bitew, a wystawienia do mapek dzięki czemu łatwiej było sobie przygotować plan na grę, gdy już wiedzieliśmy gdzie gramy. W 1 bitwie zmierzyłem się z Jeżusem, silnym graczem zielonej hordy. Na rozpiskę składały się dwa klocki goblinów, jeden z fanolami i vanguardem, drugi większy blokujący z dwoma asasynami. Do tego dziki z lordem klepaczem, jakieś squigi, rydwany, idol, oddział orczych kuszników, typ na wywernie i trochę śmietnika.
Jeżus wygrał wybór strony i wziął defendera, po wystawieniu zaczyna i oczywiście wyskakuje na maxa oddziałem z fanolami. W magii nie udaje mi się zbić teleportacji w wyniku czego fanole wyskakują w moje pegazy, na szczęście jeden pegaz się ostaje. Niestety jestem zmuszony poświęcić fasta by utłuc szkodników. Samego kloca nie szarżuję by nie dostać kontry. W mojej próbuję utłuc fasty by mieć możliwość otworzenia gry jednak idzie to dość marnie. Plan jest dość prosty, aspiranci chcieli dorwać się na lewej flance do rydwanów, kusz z magiem i ewentualnie powalczyć z wywerną. środek miał trzymać na dystans dziki. Najgorsza akcja kusze strzelają sobie do realmów z lordem, zabijają 4. Lanca się panikuje i zatrzymuje 2 cale od krawędzi. Na szczęście ich zbieram, ale straciłem przez to dość kluczową turę. Grale poganiają gobosy, green knight przymierza się do walki z idolem, bsb blokuje jeszcze jeden oddział. Flanka przez akcję z uciekającą lancą dość mocno się chwieje w konsekwencji czego ostatecznie upadnie. Wywernie udało się doszarżować do aspirantów, ale steadfast skutecznie ich broni. Wywerna dostaje kontrę resztek lancy z lordem w efekcie aspiranci ja zaganiają. Lord i ekipa dostaja rydwany, ale te się odbijają na skutek czego zaganiam je i mam szarże w kuszników. Decyduję się na szarże samym lordem by z ostrzału nie stracić czasem oddziału. Zabijam maga i orki nie zdają steadfasta na 7. Dzięki czemu blokuję scenariusz i odbijam się trochę z punktami.
7:13 - Grę kontrolował Jeżus, troszeczkę nie miałem możliwości kontrowanai go bez zabicia fastów, a to było trudne w tym paringu. Plus akcja z ucieczką popsuła mój plan.
II Bitwa Krystian1Wielki (miejsce 32) - EoS - Hold the ground - Frontline
Gra o środek czyli mój ulubiony scenariusz, Rozpa Imperium zdecydowanie odmienna od tego do czego przyzwyczaił nas Lohost. Hellblaster, 2 rakiety, moździeż, duża jazda z runefangowcem, dwie małe, gwardia bez rendingu, jakieś kusze, jakieś pistolety na konikach, demigryfy. Czołg został gdzieś u mechanika.
Krystian popełnił błąd w wystawieniu przez co Hellblaster nie strzelił dwie tury, a gdy już mógł to był przysłonięty. Bardzo mnie to ucieszyło. Szybko dostaję całkiem śmieszną okazję zaszarżowania w 5 kawy moją piątką aspirantów, korzystam z niej, bo po zagonieniu dostaję szarże w kusze z magiem. Niestety stoimy w dość dziwnym combacie, który potem zostaje nierozstrzygnięty. W międzyczasie rakiety strzelają do skorpionów raniąc po równo siebie i maszyny. Mortar się zacina, hellblaster czeka bezczynnie. Dzięki silnej antymagii dość skutecznie blokuję alchemię. Ja spokojnie zdobywam punkty w scenariuszu i próbuję usiec obstawę runfangowca z skorpionów zabijając aż jednego. W końcu jednak zabezpieczam scenariusz i szarżuję gralami i ryckami z kadrą w gawrdię. Green knight wyskakuje i odgina kontrę runefangowca i jazdy, pegazy odginają KFC. Udaje mi się całkiem ładnie pozabijać, lord zabija bsbka, gwardia bez rendingu nie ma zębów i zaganiam w turę. Grale wpadaja w hellblaster, a jazda w kusze. W jego turze zabijam te oddziały, gralami łamię jazdę z generałem, drugą zabijam maga, który uciekł z oddziału. Zabrakło tury by dobić KFC.
19:1
III Bitwa Semi (2 miejsce) - HE - Capture the Flags - Frontline
2 oddziały feniksów, mroźny feniks, powalony lord z włócznią, speary, speary z łukami, fast, bolce.
Trzeba przyznać Semiemu, że bardzo dobrze się ustawiał. Próbowałem wielokrotnie znaleźć jakąś opcję na wyskoczenie z losa jego oddziałów by dorwać bolce, jednak nie udawało się. Sam też nie dałem się zalecieć feniksowi. Bitwa na zasadzie szachów, ja nie bardzo mogłem szarżować z uwagi na kontry, on nie mógł za odważnie podejść z uwagi na multi szarżę. Ja zabijam jego fasta, on mojego i w gratisie skorpiona.
10:10 (nienawidzę tego lorda, perspektywa oberwania od jednego modelu 8 ran z AP 4 jest serio przerażająca)
IV Bitwa Handełek (24 miejsce) - ID - Breakthrough - Marching Columns
Dwie rakiety z 2d6 strzałów S7 AP2, flamecannon z d3 ran na bliskim. klocek muszkietów s4 ap2, mag z alchemią, dwa giganty, średnia jazda, gobliny z łukami, duża piechota potworów.
Moja pierwsza gra z ID, patrzę na rozpę no i widzę, że tutaj taktyka może być tylko jedna. Pomodlić się do Pani, pojechać na pałę i liczyć że dowskrzeszam wystarczającą liczbę typa, by się przez to przebić. Plan idzie wyjątkowo dobrze, rzuty na pancerze i wardy idą naprawdę dobrze, nie tracę praktycznie nic przez pierwsze dwie tury, bo jak coś już padło to wskrzesiłem. Fortuna postanowiła mi wynagrodzić zgony od kusz strzelających na 6. Handełek w pewnym momencie prosi bym nie rzucał swoimi kośćmi po czym biorę jego i sytuacja się powtarza. Popełnia też jeden błąd ustawiając nie wiadomo czego Kadimy za strzelającą piechotą. Wpadał jazdą z herosami i gralami w strzleców, rozjeżdżam, grale wpadają z kadimów, realmi w maszyny. Skorpiony ustrzeliły jednego giganta, drugiego odgina green knight. Zabijam, łapię herosów i jestem w maszynach. Handełek się poddaje.
20:0
V bitwa Dębek (8 miejsce) - KoE - King of the Hill - Frontline
Lord na hipogryfie, bsb z mightem, 2 lance realmów, lanca questów 2x pegazy.
Prostolinijna rozpiska, ale hipogryf złożony na pojedynki był bardzo skuteczny w walce z lancami. Wystawiamy się. Udaje mi się zacząć na nieszczęście Dębka. Tutaj w sumie ujawnił się błąd Dębka, bo wystawił Hipogryfa w otwartym terenie zamiast za impasem na stronie, którą wybrał. Ja dzięki większej ilości wystawień daję dwa skorpiony tak by mogły do niego strzelić. I zaczynam. Pierwszy skorpion nie trafia, drugi natomiast tak, rani, Dębek już na twarzy ma wypisane co się zaraz stanie, oblewa warda i hipogryf siada. Odbiera mu to inicjatywę. I po prostu przechodzi do obrony. JA zaczynam męczyć skorpiony i zajeżdżać lance. Dębek wciąż ma jednak mightowca, który był bardzo groźny dla mojej kadry oraz green knighta, który czekał za obeliskiem by wyskoczyć z mojego losa. Mój robi to samo. Dzięki bardzo ciekawej sztuczce Dębek zabija moich yeomanów (sztos trick, z którego na pewno będę korzystał) przez co tracę możliwość odgięcia i zaszarżowania w lance. Przyznaję, że zagrałem za ostrożnie obawiając się możliwości Dębka. Po grze opowiedział mi kilka pomysłów, które miał i faktycznie mogły się sprawdzić, ale nie miał ich jak wdrożyć przez moje zachowawcze podejście. Braknie mi jednego rycerza do społowienia lancy. W mojej ostatniej nie zauważam, że mogłem odgiąć lance tak, że wygrałbym scenariusz, co zakończyłoby się podium dla mnie.
12:8
Ostatecznie 68 punktów z bitew i 5 miejsce. Jestem bardzo zadowolony z wyjazdu chociaż żałuję, że zabrakło jaj by zagrać all in w ostatniej. Po prostu zwiódł mnie szacunek do legendy. Mogłem być 2, ale uznaję po prostu jako przedsmak przyszłych podbojów. Z ostatniej bitwy sporo się nauczyłem o tym jak można grać Bretą i jakich sztuczek jeszcze nie znam, więc myślę, że mam materiał na poprawę własnego warsztatu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ted
Zwiadowca
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pisz
|
Wysłany: Śro 16:48, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Miałem przyjemność "pojechać" z chłopakami na mastera "Kozacki Zajazd", który odbywał się w Zielonce pod Warszawą. Był to chyba pierwszy turniej na którym pojawił się klub Miscast Awangarda. Udało nam się zmobilizować w 12, wystawić 3 składy spod szyldu Miscast. Ja miałem przyjemność być kapitanem drużyny w składzie: Kamel, Radek, Prezes i ja. Założenie było proste: jedziemy dobrze się bawić. Każdy zrobił rozpiskę którą miał ochotę zagrać, nie myśleliśmy nad kombinacjami. Tylko dobra zabawa.
Pojechałem prostą rozpiską demonów na dwóch grubasach, Maw i Miser, Maw na maksa kombatowy, Miser na maksa przeżywalny z masterem ewokacji, duży klocek bladych, impy, Brazen beasty z siłą 6, 4x nurglingi, gołe muchy i dwa razy furie. Założeniem było odginać i przyjmować szarże Miserem i muchami, i próbować dopchnąć myrmidony lub brazen beasty.
Pierwsza bitwa: Animosity 3: SE, DH, VC, VS
Debatowaliśmy nad paringami które możemy zrobić. Praktycznie jedynym założeniem było aby zminimalizować straty przeciwko elfom, które miały bardzo szybką rozpiskę z dotkliwym strzelaniem. W wyniku parowania dostałem VS, które dałem na 0, ale ogółem nie chciałem z nimi za bardzo grać.
Kolega miał złożenie na dwóch wózkach z magami, 20 sztormów, 20 plagusów, duży klocek vermin hulków, duży klocek rat-at-arms, dwa działa i dwa weapon teamy, duży klocek giant ratów.
Graliśmy rozstawienie marching columns, walczyliśmy o flagi. Czas nie działał na moją korzyść, ale miałem przywilej zaczynania, więc agresywnie poszedłem do przodu, wystawiając Misera na ostrzał dwóch dział, i chowając Mawa na później. Impami starałem się postrzelać po odginaczkach, z magii zdjąłem oba weapon teamy. Na mojej lewej flance stały vermin hulki, które przez większość gry (4-5 tur) udawało mi się skutecznie odginać i odciągać od walki furiami i muchami. Po mojej prawej udało się przepchnąć dużą jedynkę z witchcrafta, dzięki czemu myrmidony znalazły się na flance steadfasta rat-at-armsów. Przechodząc na wylot udało mi się zagonić klocek z generałem na dzwonku na spółkę z nurglingami z ambusha. W centrum udało mi się dokonać szarży na plagusy z piecykiem. Udało mi się wybić cały oddział do nogi, jednak wózek w kolejnych turach wyzerował mi beasty, mocno uszczuplił myrmidony i dokończył muchy. Udało mi się go zatrzymać Miserem, jednak bez szaleństw. Impy dostały fartowną szarżę giant ratów, ale udało się przeżyć 3 i ostatecznie zagoniły przeciwników. Ostatecznie przeciwnikowi zostały działa, hulki i piecyk, mi bodajże tylko bohatery i impy, dzięki czemu wygrałem scenariusz. Uzbierało się na
11:9, drużynowo 30:50. Nie poszło jak byśmy chcieli, ale też nie było tragedii
Druga bitwa Animosity 7: HE, UD, VC, DH
Parowanie poszło tak, że trafiłem na najgorszego przeciwnika dla mnie, HE z ogniem i dużą ilością strzelania. Z drugiej strony nie wiem, czy dało się sparować nas lepiej. Graliśmy po skosie, na flagi. Kolega miał masterki z dobrym strzelaniem, 3 bolce, sea guardów, white lionów
Kolega zaczął się wystawiać, więc zaczął grę, i po pierwszej turze zostawił mi tylko jednego brazen beasta. Zostawiłem go bezpiecznie w lesie, w swojej turze udało mi się rzucić zakaz strzelania na mistrzynie strzelania z bsb który daje brak kar za daleki (?) . Podszedłem bliżej, dostałem straty na myrmidony, wyszedłem ambushem za masterkami z magiczką z 6 czarami. No i w następnej turze na pewniaka wbiłem się w white lionów wszystkim, nurglingami w strzelców. Wygrałem walkę z white lionami, gonienie powoduje że przejeżdzam przez całą armię. Jako że na codzień nie gram zbyt dużo z tą armią, to wielkim zdziwieniem było dla mnie dostawie informacji o tym, że white lioni mają bodyguarda gdy wygrałem walkę o 8. No cóż, po tym wyczyścił mi wszystko, szkoda gadać.
0:20, drużynowo 35:45, byliśmy zadowoleni że idzie nam co raz lepiej.
3 bitwa, Rogaty Szczur Dieta, DL, VC, DH, DE
Dostałem mirrora z demonami, kolega przyszedł bardzo zdenerwowany po poprzedniej bitwie. Graliśmy o środek, marching columns. Miał rozpiskę na omenie i kulimie, klocek sukkubów, myrmidonów, 5 muszek, 2 rydwany, harvester. Mało pamiętam z tej bitwy, mało w niej się działo, ciągle ktoś nam przeszkadzał.
Szczerze to nie pamiętam kto zaczynał, stanęliśmy na przeciwko siebie, ja broniłem murków po mojej stronie, on chciał mnie zajechać z obu stron rydwanami. W pierwszej wymiana czarów zero efektów, w drugiej udało mi się szarżować muchami na 17 cali w jeden rydwan, który zdjąłem. Przeciwnik związał muchami swoimi walkę z moimi, które zabił, zdaje mi się też że zabił Mawa. Ja mu zdjąłem drugi chariot, on mi furie, i zdobyliśmy remis na scenariuszu
9:11, drużynowo 39:41, wszyscy oprócz mnie zrobili remisy, więc poszło nam ładnie.
Następnego dnia po nocy pełnej wrażeń stanąłem lekko wczorajszy do paringu z Czterema Wspaniałymi, drużyną młodych chłopaków wspieranych przez tatę, na których często wpadamy na turniejach. Mieli DH, EoS, VS i coś jeszcze, nie pamiętam
Byłem zrzynkiem, dostałem DH, czyli tatę. Miał klocek zabójców z dwoma wielkimi mordercami, warriorów z tarczami, warriorów z dwurakami, hamerasów z królem na tronie, działo, organy, i kuszników. Wystawił się według mnie na moją korzyść, bo wszystko stało w rogu, z wysuniętym do przodu oddziałem hamerasów i slayerów. Zacząłem ja, udało mi się powtórzyć pchnięcie brazen beastów na flankę z 1 witchcrafta, pojechałem na maksa do przodu odginając furiami szarżę slayerów na misera. Przeciwnik mnie zaskoczył wyszarżowując jednym bohaterem z oddziału na Misera. Wiedziałem że Miser wciąga pojedyńczo ich nosem, ale problem pojawiał się jak było dwóch takich ziomków z całym oddziałem slayerów. Po drugiej stronie udało mi się zaszarżować muchami na front hamerasów z królem, na flankę dobiegłem brazenbeastami, ale zdaje mi się, że turę później. Miser po wciągnięciu slayera poleciał bić maszyny i warriorów, z tyłu wyszły nurglingi które wciągneły kuszników. Hammerasi zostali wybici do nogi, przeżył tylko król który został zagoniony. Maw wbił się w slayerów i w 3 tury kombatu ich zjadł. Przeciwnikowi nic nie zostało na stole
20:0. drużynowo cap 52:28, ale dostaliśmy karniaka jednego za oddanie wyników po czasie, bo chłopaki bardzo dzielnie walczyli do końca.
11 stół na 19, źle nie było. Graliśmy z Batalionem Ignaś, z którymi chłopaki z Miscast 1 grali pierwszą grę. Mieli DH, SE, HE i WDG. Paring się skończył tak, że z Radkiem zastanawialiśmy się czy nam się nie podstawili, wszyscy po naszej stronie grali z dobranymi do siebie przeciwnikami. Ja zachęcony poprzednią grą stanąłem przeciwko DH: dwa klocki deep watch z 3+pancerzem i 5+shieldwallem, klocek długobrodych, działo, organy i kowadło. W longbeardach siedział bsb na tarczy.
Ja zacząłem, po raz trzeci udało mi się oflankować brazen beastami z 1 witchcrafta. Wszystkim poleciałem do przodu. Przeciwnik coś postrzelał bez efektu, ja wiedziałem, że miałem bardzo dobre pozycje do szarż, bo miał daleko rozstawionych kuszników, którzy robili za trampolinę. Problem był jednak taki, że brazenbeasty oblały szarże na 6 na 3 kościach, przez co musiałem ustawić pozostałe oddziały inaczej, i beasty bardzo długo musiały się pozycjonować do szarży kolejnej. Jeden oddział ironwatcha z runepriestem odginałem całą grę dwoma oddziałami furii, muchy z myrmidonami bardzo długo przechodzili przez jeden deep watch, miser powstrzymywał longbeardów, maw obsiadł z nimi w kombacie. Myrmidony ostatecznie zostały zabite, muchy też, pobiłem maszyny. Ogółem zaczynało być słabo, ale gra się skończyła, ja straciłem tylko myrmidony ze scoringów, bo brazenbeasty się wyłączyły z gry, impy grały bezpiecznie, a mu zabiłem kuszników i iron watch, co dało mi scenariusz.
11:9, drużynowo 44:36.
Ogółem to był najlepiej zagrany przeze mnie master, zdobyłem 51 punktów, czyli co najmniej remis w każdej. Poznałem lepiej zalety i wady swojej rozpiski, zagrałem dobrze z ciężkimi przeciwnikami (DH, VS), szkoda że przez swoją głupotę i lekki niefart nie udało się lepiej z HE, które są chyba najgorszym moim paringiem. Niemniej jednak turniej bardzo udany, miałem świetną drużynę, mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rilam
Weteran
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tczewo
|
Wysłany: Śro 17:30, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
W miniony weekend mieliśmy okazję zagrać na Kozackim Zajeździe w czteroosobowym składzie: Lohost, Sowa, Adam no i moja osoba. Tradycyjnie jak to na drużynówkach zabrałem ze sobą rozpiskę z kategorii "Będę rzeźbił nawet w gównie"
Moja rozpa:
660 - Duke, General, Questing Oath, Bastarrd Sword, Shield, Hippogriff, King Slayer, Crusader’s Salvation, Dragonfire Gem, Virtue of Valour
410 - Damsel Master, Wizard Master: The Druidism, Wafers of Penitence, Barded Warhorse
330 - Paladin, Questing Oath, Shield, Battle Standard, Wyrmwood Core, Alchemist's Alloy, Barded Warhorse
115 - Castellan, Bannerman, Shield, Horse
260 - 40x Peasant Levy, M
695 - 15x Knights Aspirant, S, M, Banner of the Last Charge
360 - The Green Knight @
420 - 8x Knights of the Quest, S, C, M
278 - 6x Knights Aspirant, M
2x 115 - Siege War Machine - Scorpion
740 - 8x Knights of the Grail - S, C, M, Banner of Roland
4498
Trochę mocy uderzeniowej, dwie wykałaczki plus pocisk do eliminacji co bardziej irytujących zagrożeń, czterdziestoosobowa ściana mięsa (czasami dosłownie). Nastroje były dobre, po doskonałym DMP mieliśmy jeszcze ekstra wynik w Świdniku, więc czuliśmy się całkiem silni i chcieliśmy powalczyć na najwyższych stołach.
I Bitwa
Team: Batalion Ignaś [HBE, WDG, SE, DH]
Gracz: Turek
Armia: HBE
Tabelka: 1
Nie bardzo leżały mi mocno defensywne DH i mocno ofensywne SE, więc wystawką był Adam. Mnie dostawiono do Turka grającego HBE. Ten najwyraźniej głodny rewanżu po naszym pojedynku w Tczewie wybrał mnie.
Turek, HBE
665 - High Prince on Griffon, Dragonforged Armor: Daemon's Bane, Lance: Nova Flare, Diadem of Protection, Glittering Lacquer, Shield
490 - High Prince: General; High Warden of the Flame; Spear: Sliver of the Blazing Dawn; Light Armour: Essence of Mithril
345 - Commander: Master of Canreig Tower, BSB, Great Weapon
300 - Mage, Adept, Divination, Book of Arcane Mastery
185 - 5 Elein Reavers, Bow
649 - 27 Sea Guard, MSC, Rending Banner
300 - 20 Citizen Spears, MSC
590 - 20 Flame Wardens, MSC, Banner of Becalming
593 - 21 Lion Guard, MSC, Aether Icon
380 - 1 Frost Phoenix, Warden's Bond
Brak bolców i jakiejś turbo ofensywnej magii mocno mnie ucieszył, miałem możliwość dość spokojnej i kontrolnej gry. Wygrałem rzut na stronę i Turkowi zostawiłem taką z obeliskiem na środku deployu. Zmusiłem go tym do podzielenia armii tym bardziej, że graliśmy Hold the ground.
Wystawialiśmy się naprzemiennie aż do pełnego dropa Turka, bo ten chciał zacząć by zająć pozycję do scorowania. Bardzo ucieszył mnie fakt, że armia złożyła się z dwóch nierównych części. Po mojej lewej seaguardzi plus feniks, po prawej cała reszta. Dzidownik siedział w lwach.
Wykałaczki skutecznie straszyły gryfa tak, że ten co wyleciał na chwilę zza obeliska to się z powrotem za niego chował. Ja sam stopniowo ustawiałem grunt pod szarże. Niestety zajęło to trochę czasu i Turek zdążył zdobyć dwa znaczniki. W końcu jednak wpadłem w lwy gryfem i lancą tak, że dzidownik mógł bić tylko po gryfie z 2+ wardem na ogień (w dzidownik był flame wardenem ) Grale zajęli się flame wardenami i wszystko dosć sprawnie po kilku turach combatu poczyściłem oddając chyba tylko kasztelana i małą lancę. 18:2, bo 3 tury wystarczyły by zdobyć tylko 1 punkt w scenariuszu.
Wynik: 18:2
Wbiliśmy drugi najlepszy wynik (74:6) lepszy był jedynie Ordin, który zrobił w pierwszej rundzie 76:4 Oni zostali też naszymi przeciwnikami w rundzie drugiej.
II Bitwa
Team: Ordin [SA, VC, OnG, WDG]
Gracz: Shino
Armia: WDG
Tabelka: 0
Parowanie tutaj było ciężkie (SA, o którym wszyscy mieliśmy mgliste pojęcie plus dość twarde i niewygodne rozpiski. Ostatecznie Lohost dostał Jeżusa, Sowa mógł bić VCty, Adam miał przetrwać te nieszczęsne Lizaki, a ja remisować z Shinem.
Shino Chosen Lord, General, Envy, Idol of Spite, Shield, Trophy Rack, War Dais, Burning Portent, Aether Icon, Dusk Forged 715
Sorcerer Alchemy, Veil Walker, Wizard Master, Scepter of Power, Ledger of Souls 585
8 Barbarian Horsemen M, Light Lance, Shield 236
30 Barbarians FCG, shield, Banner of Speed 380
15 Barbarians M, Shield 170
8 Warhounds 119
2x Battleshrine 285
2x Chosen Chariot Greed 340
2x 3 Forsworn M Damnation, Spiked Shield 295
Feldrak Elder, Paired Weapons 455
Gramy Secure Target i dawn assault. Ponownie wygrywam rzut na stronę i stawiam swój znacznik przy jednej krawędzi stołu, Shino swój daje po przeciwnej. Stopniowo wystawiam się po przeciwnej stronie stołu od Shina (tej, którą mu obciąłem), starając się rozciągnąć jego armię. Udaje mi się i tak naprawdę w momencie rozpoczęcia gry mam dwie tury spokoju, podczas których próbuję coś zrobić z scorpionów. Zabijam dwóch forswormów z 3, ale ten ostatni dobiega do wystawionego na flance Shina scorpiona i potem tupta do swojego znacznika (próbuję go ustrzelić do końca gry, ale bez skutku). Tymczasem mamy pewien pat, bo ani jedna ani druga strona obawia się otworzyć grę. Mój lord jest dobrą odpowiedzią na portenta, ale WDG wciąż ma sporo argumentów poza tym. Ostatecznie ja majac sygnały z innych stołów próbuję zrobić 13. Green knight wpada w Feldraka i udaje mi się go wygonić za stół w jego turze, niestety tracę dwie rany. W swojej staję przed kolejną decyzją. Iść za ciosem czy się wycofać. Decyduję się niestety iść za ciosem. Wbijam zielonym w bok rydwanu, w magii leczę mu ranę i wrzucam regenę 4+ oraz przerzuty "1". Grale są w dobrej pozycji i wiem, że jak pogonię chariot to Shino będzie musiał się wycofywać i mam pewne 12:8. Niestety jednak Zielony pada, chariot się obraca i szarżuje na przód grali. Oblewam steadfasta i za planszę uciekają grale z magicą... Później również steadfasta na 9 oblewaja chłopi. Generalnie mocno posypały się liderki, ale zabijam jeszcze jednych forswormów, chariota i zmuszam do ucieczki jazdę.
7:13
Team: 36:44 wynik bliski remisu, niestety pewnym gorzkim smakiem było zachowanie Crusa, a właściwie jego stallowanie.
III Bitwa
Team: Animosity 3 Wysłannicy Galaktyki Światła [VC, DH, VS, SE]
Gracz: August
Armia: VC
Tabelka: 0
Parowanie wyszło nam całkiem nieźle. Ja właściwie najbardziej chciałem grać z tymi VCtami ponieważ szczurki są oczywistą tragedią dla KoE, DH i SE to raczej dość remisowe gry, a w VCtach przy jakimś błędzie ze strony przeciwnika da się zrobić więcej.
465 - Vampire Courtier, General, Nosferatu, Master, Evocation, Obsidian Rock
290 - Necromancer, Adept, Alchemy, Necromantic Staff
375 - Barrow King, Battle Standard, Heavy Armour, Shield, Hypnotic Pendant, Talisman of Shielding
155 - Banshee
155 - Banshee
155 - Banshee
350 - 30x Skeletons, FCG, Shield, Banner of Relentless Company
502 - 31x Ghouls, C 145 - 20x Zombies, M
136 - 8x Dire Wolves, C
768 - 29x Barrow Guard, FCG, Great Weapon, Black Standard of Zagvozd 95 - 2x Great Bats
460 - Black Coach
446 - 5x Vampire Knights, M
Total: 4497
W skrócie rozkręcić gwardię wyjmując z niej barrow kinga i po sprawie. Jednak wiadomo plan piękny tylko jak go wykonać. Problemem okazały się też 3 baśki. Liczyłem, że zielony wytrzyma jedną operową arię w ich wykonaniu, ale niestety się przeliczyłem i ten po otrzymaniu 22(!) hitów S4 AP1 się złożył. Pomimo tego ustawiałem się do szarż i spychałem przeciwnika do defensywy. Z bolców starałem się ściągnąć BMW przeciwnika (cudowny model black coacha, polecam go poszukać ) i nawet wbiłem jakieś rany. Hipek chciał się wbić w szkieletową skarbonę z 4 herosami (8 ataków z S 10 - lubię to!) . Plan jednak ułożył się trochę inaczej.
W pewnym momencie August robi błąd. Wystawia na banalną szarżę rannego coacha. Questy z bsbkiem dzięki bonusowi +2 do szarży mają do rzucenia "6". Jeżeli go sypię na "5" wpadam od boku w zombiaki z dwoma magami. Krótko mówiąc biorę to tym bardziej, że kontry brak. Coach ulega pod moimi ciosami i wbijam się w mega wielki kloc szkieletów (nosferatu podbił ich liczbę do 45). Nie używam jednak zionięcia, bo nie chcę spalić całego potencjału już w pierwszej turze combatu. Sypię ich całkiem ładnie i w jego turze poza atakami dodaje zionięcie i zostaje ich już garstka. Gralami i hipciem wbijam się w gwardię tak by jak najwięcej gwardzistów stykało się w uwikłanym w pojedynki lordem i zaczynam ich kosić. Aspiranci sypią ghoule, skorpiony szarpią vampire knightów. Dalej to już po prostu dalsze sypanie. Niestety w wymianie ciosów tracę grali po kilku rundach walki przez co nie robię machy.
Wynik 19:1
Team: 47:33 (Sowie nie poszedł jego paring z Skavenami)
Wieczorem sroga impreza, której kulminacyjnym momentem jest pukanie jakiejś kobiety do naszych drzwi celem uciszenia hałasów, na które Sowa reaguje błyskotliwym zakradnięciem się do drzwi i zakluczeniem zamka. Idę spać gdzieś o 2:30, ale część ochlapusów pije bimber do 4.
IV Bitwa
Team: Reservoir Dogs 1 (Ukraine 2) [HBE, WDG, VC, OK]
Gracz: Maxim"Inkvizitor Maximilian"Biba
Armia: HBE
Tabelka: 0 /1
Rozpa:
430 - Commander, battle standard bearer, great weapon, light armour, master of canreig tower, banner of becalming
420 - High prince, general, light armour, spear, destiny call, sliver of the blazing dawn
470 - Mage, wizard master, Divination, asfad scholar
240 - 20 citizen spears
185 - 5 Elein reavers, bow
185 - 5 Elein reavers, bow
517 - 21 Sea guard, musician, champion, standard bearer, Rending Banner
340 - 5 Knights of ryma
535 - 20 Lion guard, musician, champion
630 - 20 Lion guard, musician, champion, standard bearer, Navigator’s Banner
180 - 1 Sea Guard Reaper
180 - 1 Sea Guard Reaper
180 - 1 Sea Guard Reaper
Total: 4,492pts
Przez ostatni rok zaskakująco często gram na HBE i prawdopodobnie do momentu aż Furion spuści mi łomot nie odzyskam pełnego respektu przed tą armią. Dość dobrze czuję się grając przeciwko temu i wiem czym potrafi zaskoczyć ta armia. W tym meczu ponownie sprzyja mi szczęście w zakresie wyboru strony, bo po raz kolejny zostaję obdarowany obeliskiem w deployu przeciwnika. Elfy podzielone = elfy słabe. Dodatkowo wszystkie fasty lokują się ponad 18" od obelisku ze względu na mój pocisk, więc jego odginanie w centrum jest dość mocno utrudnione. Jednak nie ustawił wszystkich bolców w ten sposób, więc wzruszam ramionami, bo i tak mam w co rzucać pocisk.
Ważną kwestią w tym meczu jest to, że dość dokładnie wytłumaczyliśmy zasady działania swoich rozpisek co miało dość istotny wpływ na grę później.
Zaczynamy, w pierwszej turze niewiele się dzieje. W swojej wbijam jakieś rany na pierwszym bolcu. Powoli ustawiam się pod szarże. On w swoich pruje do wagonu aspirantów i powoli zaczyna ich nadszarpywać. Ja w końcu ustawiam się do szarży. W centrum są Sea Guardzi, z których herosi salwowali się ucieczką do znajdującego się z tyłu po mojej lewej klocka lion guardów. Po prawej od SE Guardów natomiast klocuszek spearów. Po kolejnej fazie strzelania widzę, że nie ma szans by aspiranci przepchnęli sea guardów, więc szarża idzie w zwykłe speary. On przyjmuje, a ja mam zamiar dowskrzeszać rycków i zająć flankę. By powstrzymać przegrupowanie Lord na hipciu ląduje przed fastem, za którym są lion guardzi z bsb i magiem (dzidownik jest w drugim klocku po drugiej stronie obelisku). Lanca questów podjeżdża też bliżej fasta. Zionę w niego rzucam 8 hiciorów i mam 7 przebić, ale skubany zdaje 4 rzuty na 5+ i nie zabijam ich. W combacie przeganiam speary i obracam się na flankę sea guardów, którzy są już otoczeni.
W jego turze dzieje się coś dziwnego. Mówi do mnie, że potrzebuje czasu kapitańskiego. Mówię, że spoko i idę zobaczyć co się dzieje przy innych stołach. Kątem oka widzę, że stoją w dwójkę i ostro kombinują. Gdy wracam do stołu jest już ich trzech. Ostatecznie podejmują decyzję. Fast szarżuje w questów, a lion guardzi w Lorda na hipku. Ja twardo mówię, że stoję. Rzucają i szarże wchodzą. Chłopaki zaczynają się cieszyć. Ja z uśmiechem mówię mu o tym, że to zabawne, bo obaj cieszymy się z tej szarży. To wywołuje konsternację. Odpowiadam mu, że przecież tłumaczyłem mu, że nie może odmówić challanga i chyba wie co to oznacza. Jego twarz w przeciągu dwóch sekund zmienia wyraz i kolor z czystej radości na niemiłosierny wkurw. Rzuca wiązanką i wali pięścią w stół.
Potem zaczynają się po prostu konsekwencje tego błędu. Zabijam w pojedynku czempiona, dopycham do walki questów. Seaguardzi walczą z gralami i aspirantami. W jego turze wyjmuję maga i powoli wszystko mu się sypie.
Wynik 20:0
Team (59) 52 - 28 (21)
V Bitwa
Team: Ogniem i Mieczem [VS, DL, DH, UD]
Gracz: Rince
Armia: VS
Tabelka: - 10000
Generalnie w tym zestawieniu chciałem grac tylko z UD i mogłem grać z DL. Nie napawało to optymizmem, parowanie wyszło dość dziwnie, bo wzajemnie się zaskoczyliśmy wystawką, ale koniec końców dostałem te przeklęte szczury z zadaniem ugrania czegokolwiek. Na szczurki Rinca grałem już w Poznaniu, więc wiedziałem czego się mniej więcej spodziewać. I nie były to dobre wiadomości. Co gorsza graliśmy skarby.
Aleksander Jaworowski, VS
430 - Tyrant, Guard Litter, General, Great Weapon, Heavy Armour, Death Cheater, Crown of Autocracy, Obsidian Rock
480 - Magister Master, Master, Thaumaturgy, 3x Dark Shards, Sceptre of Power, Second Awakening
255 - Chief, Bsb, Paired Weapon & Tail Weapon, Swarm Master, Essence of Mithril, 2x Aether Icon
175 - 2x Rakachit Machinist, Ratlock Pistol
240 - 25x Rats-at-Arms, M, C
360 - 35x Rats-at-Arms, M, S, C, Aquila of Ruin
225 - 20x Plague Monks, M
150 - 2x20 Giant Rats
140 - Meat Grinder
470 - 4x Thunder Hulks, C, Naptha Launcher
140 - 3x Rotary Gun
240 - 1x Lightning Cannon
200 - 1x Plague Catapult
165 - 8x Grenadiers
224 - 10x Plague Disciples
Generalnie plan jest prosty. Przetrwać. Próbować co bardziej wrażliwe oddziały punktować z pocisku, skorpionami zabić cokolwiek i wskrzeszać się, wksrzeszać i jeszcze raz wskrzeszać. Na plus działała wyjątkowo słaba magia jak na skaveny, na minus cała reszta.
Wygrywam rzut o stronę i wybieram taką by mieć impass, z którego będe mógł walić po oddziałach szczurów. Dodatkowo jako, że graliśmy Dawn Assault to uciąłem jedną flankę tak by zostawić sobie miejsce na radosne spierniczanie.
Olek wystawia się cały skupiony blisko lewej strony stołu i centrum. Prawą zupełnie odpuszcza, nie chcąc się rozciągać. Brak dzwonu i furmany nie pozwala mu grać ultra agresywanie.
Ja całą swoją armie chowam po przeciwnej stronie stołu poza zasięgiem maszyn.
W pierwszych dwóch turach niewiele się dzieje. Ja próbuję zrobić coś z pocisku, on podchodzi. Skorpiony ubijają jednego Hulka. Rotary guny są skitrane bezpiecznie gotowe urządzić rzeź jeśli tylko podejdę. W drugiej jeszcze wchodzi Rincowi kometa, na którą trzymałem wszystkie kości. Ogranicza to trochę moje przegrupowanie ,bo mniejsze oddziały muszą znajdować się poza jej zasięgiem.
W mojej trzeciej zabijam kilku grenadierów z pocisku. Ci usuwają się z poza zasięgu od domku, więc w swojej czwartek podjeżdżam gralami z magicą za górkę i korzystając z tego, że pocisk z druidyzmu to direct damage dobijam ich pozostając wciąż bezpiecznym od ostrzału. Zabijam kolejnego hulka.
W 4 turze zaczynam też operację "żywa tarcza" i reformuję moim chłopów w dwuszereg i staję nimi przed armią Rinca. Jednocześnie lance gotowe są na kontrę jeżeli zaszarżuje w oddziały. On jednak zaczyna ich po prostu wybijać z strzeleania i to zaskakująco szybko.
W V turze tracę w jednej fazie wszystkich questów po dość kiepskich rzutach. Musieliśmy się pytać Ślivka czy oddział obok zdaje panikę jeżeli zostaje sam heros po fazie strzelania. Okazuje się, że nie. I dobrze, bo straciłbym 800 punktów z powodu oblanej na 9/9 paniki.
Ja sam niewiele już robię. Straciłem jeszcze jakiś mniejszy oddział. Generalnie bitwa to dobry przykład tego, że nie należy się poddawać nawet przy beznadziejnym paringu. Nadal można grać tak by przeciwnikowi było ciężko wyłuskać punkty, Nie zamykać się totalnie w rogu, ale starać się zdobyć trochę przestrzeni, opóźniać wroga i poświęcać co trzeba poświęcić.
Koniec końców 8:12 w punktach i scenariusz w plecy.
Wynik: 5:15
Team: 28 (27) - (53) 52
|
|
Powrót do góry |
|
|
damroth
Lord Inkwizytor Moderator
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 1987
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto 18:00, 24 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Ciężko sobie już niektóre detale przypomnieć, ale spróbujemy.
Kozacki zajazd. Grałem we wspomnianej przez Rilama drużynie jako zapchaj-dziura, chłopaki chcieli to miejsce oddać Klopsowi, ale akurat nie mógł.
Moja rozpiska w skrócie:
Omen master, trauma, dający hejta oddziałowi, +1A
Kulima master, dający poisony oddziałowi, +1ap
24 syrenki z oniżaniem of/def o 1, fcg
10 syrenek z muzykiem
23 myrmidony z +1ap, fcg
2x5 furii
mały hope harverster
duzy hope harvester z połowieniem multiwoundow
2x sredni rydwan syreni
Pierwszą bitwę ggrałem z Czopkiem (DH), ciężka rozpiska, nikt w sumie nie chciał z tym grać. Czopek popełnił błąd. Chciał wygrać dużo i koniecznie zająć środek stołu (scenariusz). Ja mając mniej strzelania, ale będąc bardziej mobilny ustawiłem się, przyjąłem co przeciwnik miał i gdy opadł kurz, zaszarżowałem. Później to już kosteczki, idealnie w czas uwalniałem swoje oddziały i szarżowałem dalej. Pękł bsb na holdstonie, później szmit itd.
Został mu jakiś jeden oddział, bo już nie było sensu w niego wpadać, ja oddałem oba oddziały harpii i pół rydwanu. 20-0
195 - Anvil of Power
455 - Thane on Shield Bearers, Holdstone, Guild-Crafted Handgun, Shield, Battle Standard, Rune of Craftsmanship, Rune of Fury (x2), Rune of Resistance
475 - Runic Smith, General, Ancestral Memory; Battle Runes Taken (x3), Rune of Readiness, Rune of Shielding (x2), Rune of Iron (x2), Rune of Steel
175 - Engineer, Wyrm-Slayer Rocket, Shield, Rune of Mining 125 - Engineer
795 - 30x Greybeards, Great Weapon, Shield, S, C, Rending Banner 665 - 27x Deep Watch, S, C, Banner of Relentless Company
675 - 27x Deep Watch, S, C, Rending Banner 265 - Cannon, Rune Crafted
335 - Organ Gun, Rune Crafted 332 - 14x Handgunners, Shield 4492
Gra numer 2 i trafiliśmy na pierwszy stół. Ordin. Zagrałem z Jeżusem (OG).
Pozwoliłem mu zacząć, co w sumie było największym błędem, nawet nie dla przebiegu gry, tylko dla samego ruchu. Jeżus ma tyle śmiecia w rozpisce, że nie doszedłem do połowy stołu. Poważnie, deklarowałem dalekie szarże na 11 i 12, tylko po to żeby w 4 turze móc opuścić swój deploy. Gdyby choc jedna z 6 takich szarż weszła mogłoby byc pozamiatane, ale się nie udało i w sumie coś zabiłem, coś straciłem i po 4 rundach gry wyszło, że przegrałem scenariusz. 7-13.
Orc Shaman General, Common Orc, Light Armour, Shamanism, Wizard Adept, Crown of Autocracy 305
Goblin Witch Doctor Common Goblin, Thaumaturgy, Wizard Adept, Crown of the Cavern King 285
Goblin Witch Doctor Common Goblin, Witchcraft, Wizard Adept, Binding Scroll, Scepter of Power 290
Orc Chief Common Orc, Shield, Wyvern, Talisman of Shielding 330
Orc Chief Common Orc, Great Weapon, Shield, Wyvern, Alchemist's Alloy, Pan of Protection Pinchin’ 345
Orc Chief Feral Orc, War Boar, light Armour, paired weapons, Hero's Heart. 235
31 Goblins M, S, Banner of the Relentless Company, 2x Mad Git, 381
5 Orc Boar Riders S, Banner of Speed 210 20 Orcs C, M, Heavy Armour and Crossbow, Shield 320
27 Orcs M, S Banner of the Relentless Company, Spear 376
14 Gnasher Herd 182
5 Goblin Raiders 125
3x 2 Goblin Wolf Chariot 220
Great Green Idol BSB
Total: 4,499
Gra numer 3. Po tym jak Ordin nas ostudził przyszło nam do gry gdzieś poniżej pierwszych stołów z Animosity 3. Przypadł mi Kubikos i jego DH - znowu popaprana jakaś krasnoludzka rozpiska, gunline z kontrą.
Przeciwnik popełnił 2 błędy. Nie licze w tym wpuszczenia komety w park maszynowy, zdarza się-rzadko bez dispella, ale się zdarza. Po pierwsze, znowu chciał się bić z demonami w otwartym polu o scenariusz. Po drugie, nie odstrzelił drugiego rydwanu. Ten rydwan zabił mu: 2x seeker, 2x marksmanów, organy, działo i inżyniera. Tak zwyczajnie. Bo mógł. Straciłem jedne furie i jeden rydwan oraz połowę myrmidonów. 20-0
155 – Engineer, General, Shield, Wyrm-Slayer Rocket
410 – Thane, Battle Standard, Holdstone, Shield, Shield Bearers, Rune of Steel, 2x Rune of Lightning
210 – 10x Clan Warriors, Shield, M, Throwing Weapons, Vanguard
350 – 16x Clan Marksmen, Shield, M, Crossbow 310 – 14x Clan Marksmen, Shield, M, Crossbow
260 – 10x Clan Marksmen, Shield, M, Guild-Crafted Handgun
639 – 26x King’s Guard, C, M, S 199 – 8x Rangers, Crag Warden, Shield, Crossbow
245 – 10x Rangers, Shield, M, Crossbow 130 – 5x Seekers, Vanguard, Brothers of Vengeance
130 – Vengeance Seeker
130 – Vengeance Seeker
640 – 6x Hold Guardians, C, M, S
140 – Field Artillery, Dwarf Ballista, Rune Crafted
300 – Field Artillery, Catapult, Rune Crafted
250 – Field Artillery, Cannon
Później podróż do hotelu, sroga balanga rano super śniadanko i na rozgrywki.
Ukraina 2. 5ty stół. Ilja “Mr. Blonde” Karmazinski i jego ogry.
Przeciwnik ma dużą przewagę w zasięgu strzelania, dlatego manewrowałem tak, żeby nie mógł bombami strzelac przynajmniej 2 tury. On strzelał, ja do niego biegłem, on skracał moją lewą ja skracałem swoją prawą a jego lewą. Ostatecznie doszło do walki w centrum gdzie za demonetki i generała wyjąłem mu jego bohaterów. Zrobiłem scenariusz. Gdyby przeciwnik nie był greedy, mógł zrobić dużo lepszy wynik, ale przecież jak coś strzela to ma strzelac, to nic że na 7ki...omg, zamiast podejśc marszem i jedna turę
odpuścic...13-7
550 - Shaman, General, Wizard Master, The Thaumaturgy, Magical Heirloom, Iron Fist, Lygur’s Tongue
320 - Khan, Battle Standard, Banner of Discipline, Brace of ogre pistols, Viper’s curse
445 - Mammoth Hunter, Trolleater, Scout, Heart-Ripper, Mammoth-Hide Cloak, Big Name - Trolleater, Leader of the Pack
395 - Mammoth Hunter, Spinesplitter, Leader of the Pack, Death Cheater, Scout, Iron Fists
827 - 10 Bruisers, Standard, Musician, Champion, Pennant of the Great Grass Sky
302 - 37 Scraplings, Standard, Musician, Scrapling Foreman, shields
365 - 5 Bombardiers, Musician
185 - 3 Bombardiers
320 - 1 Thunder Cannon
320 - 1 Thunder Cannon
80 - 1 Sabretooth Tigers
80 - 1 Sabretooth Tigers
300 - 1 Slave Giant, great weapon
Total Army Cost: 4500
Ostatnią bitwę graliśmy z Nemezisami. Ja dostałem Mojżesza. Mojżesz gra naporowymi krasiami. Bardzo skupiony przeciwnik, pełna kultura i profeska. Polecam.
Mojżesz zapomniał, że mam taki czar jak Ravens wing, co może mi przesunąć w magii oddział o 8 lub 12 cali. Więc cała runda ustawiania się żeby mnie wykonczyć skonczyła się kolejną rundą jak zablokować moją szarżę zza pleców żeby nie dostać maski. Ostatecznie zablokował, wygrałem tylko 13-7 ale była opcja na jakieś 18. W scenariuszu remis.
Nasi przeciwnicy wygrali z nami i wygrali cały turniej. Pozostaje niedosyt, ale taka jest ta gra.
310 - Thane; General; Ancestral Memory; Shield; Rune of Lightning (x2); Rune of Returning; Rune of Dragon's Breath; Rune of Kinship,
430 - Dragon Seeker; Grim Resolve; Rune of Destruction; Rune of Returning; Rune of Smashing,
400 - Dragon Seeker; Monster Seeker; Rune of Might; Rune of Penetrating; Rune of Quickening,
397 - 15 Greybeards; Standard; Musician; Champion; Great Weapon,
364 - 20 Clan Warriors; Standard; Musician; Champion; Great Weapon,
364 - 20 Clan Warriors; Standard; Musician; Champion; Great Weapon,
457 - 19 Miners; Standard; Musician; Champion; Shield; Throwing Weapons (5+),
183 - 8 Rangers; Crag Wardens; Great Weapon; Throwing Weapons (4+),
592 - 23 Seekers; Musician; Champion; Vanguard,
592 - 23 Seekers; Musician; Champion; Vanguard,
410 - 15 Seekers; Champion; Brothers of Vengeance; Vanguard,
Total: 4499
Ostatecznie ugrałem 73 pkt, co dało mi 14 miejsce wśród najlepiej scorujących graczy. Niestety nie pomogło to zbytnio drużynie. Demony słabo się parują- niestety- na drużynówkach.
Kilka słów o samym wyjeździe bo nie samymi grami człowiek żyje. Myth, organizator turnieju, załatwił niesamowitą miejscówkę. Sala rycerska była absolutnie wspaniała i było bardzo miło tam grac, klimat wylewał się ze ścian! Nocleg też uważam, w hotelu Arkadia, nam wyszedł, zwłaszcza śniadanie było rewelacyjne. Dziekuję moim toważyszom broni z drużyny i wszystkim, którzy wzięli udział w tym wspólnym wyjeździe. Przez tego wirusa nie wiadomo kiedy przyjdzie nam sie spotkać na turnieju. Czołem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
damroth
Lord Inkwizytor Moderator
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 1987
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 16:15, 18 Sie 2021 Temat postu: |
|
|
W weekend 14-15 sierpnia 2021 miałem okazję gościć na Masterze w Paprotni pod Warszawą, hotel Kuźnia Napoleońska. Master kozacki Zajazd 2, organizowany jak poprzednio przez Mytha.
Z miejsca chciałbym polecić każdemu turnieje organizowane przez Marka, wybiera hotele w przystępnej cenie i maksymalnej możliwej do tego jakości. Mega wygodna sprawa zwłaszcza, że podczas turnieju są ogarnięte posiłki, a tutaj dodatkowo między innymi bar, basen, jacuzi.
Graliśmy w drużynie: Adam (OK) i Adam (KoE), Crane (najemnik VS), Kamel (UD) i ja (Eos)
Rozpiska turbo strzelająca z kontrą.
1 Knight Commander @ 380 Pts; General; Shield; Horse; The Light of Sonnstahl [150]; Witchfire Guard [35]; Lucky Charm [10]
1 Knight Commander @ 350 Pts; Cavalry Pick; Shield; Horse; Titanic Might [50]; Winter Cloak [70]; Shield of Volund [15]
1 Wizard Master @ 390 Pts; The Cosmology; Sceptre of Power [40]
1 Wizard Adept @ 255 Pts; The Pyromancy; Binding Scroll [55]
1 Marshal - Battle Standard Bearer - Great Tactician @ 315 Pts; Shield; Shield Breaker [35]; The Black Steel [45]
11 Knightly Orders @ 478 Pts; Cavalry Pick; Shield; CSM; Stalker's Standard [40]
20 Heavy Infantry - Swordsmen @ 175 Pts; CSM
20 Light Infantry - Crossbowmen @ 295 Pts; M
20 Light Infantry - Crossbowmen @ 295 Pts; M
11 State Militia @ 142 Pts
1 Steam Tank @ 475 Pts
1 Imperial Artillery - Imperial Rocketeer (4+) @ 160 Pts
1 Imperial Artillery - Imperial Rocketeer (4+) @ 160 Pts
5 Reiters @ 170 Pts; Pistol (3+); Heavy Armour
27 Imperial Guard @ 476 Pts; CSM; Rending Banner [50]
Total Army Cost: 4499
Nie pytajcie dlaczego coś albo dlaczego jeszcze coś innego. Pomyliłem się chyba ze 3 razy robiąc tę rozpiskę. Co ciekawsze, każdy jej aspekt, nawet ten pomyłkowy, wykorzystałem w którejś bitwie na swoją korzyść.
1. Szybki Team, Bober WDG
Dzięki Radkowi, jest to obecnie najbardziej ograna przeze mnie armia. On napierał, ja się broniłem. Pachniało maską i już wszystko miałem pod kontrolą, aż jedna flanka niespodziewanie pękła i zrobiło się 15-5 dla mnie. Gra jednej historii. Bober postawił maga w 10 warriorach, co skończyło się dla niego zgonem. Reszta to zbieranie pkt.
Drużynowo przegraliśmy 41-59.
2. Oświęcim, Pershing WDG
Nie wiem dlaczego przeciwnicy sie uparli, że WDG na 2 demonach ma dobrze w tym paringu, ale mi tam nie przeszkadzało. Na jednej flance postawił fasta i Wretched Ones, w turę zredukowałem je do 1 modelu, spałiłem 40 barbarzyńców z 2rakami, zostawiłem Shrine na ostatniej ranie, a on dopiero zaczynał biec do mnie. Ostatecznie postanowił zagrac all in, wbił 2 demonami w czołg, dołożył tam Forsejkena...i utknął. I zginął po kontrze kawalerii. Czołg pechowo się zużył i ostatecznie starczyło na 19-1.
Jako drużyna wygraliśmy 88 (65)-(35) 12, co było drugim najwyższym wynikiem na turnieju.
3.Troskliwe Misie (czyli Czarne Wrony) Glegut KOE.
Podaliśmy sobię ręce, ustaliliśmy wynik 11-9 dla mnie. Glegut następnego dnia zagrał z Jarkiem, który też grał Eosem, przegrał do 5. Ważne jest to z 2 powodów. Kapitan Gleguta nie chciał się zgodzić na nasz wynik- jak widać niesłusznie. Druga rzecz, że nawet gdybym dołożył 4 pkt z gry to i tak by nam zabrakło do 1 miejsca w górę. Osobiście cieszyłem się jak dziecko, że nie musiałem tego grać bo ledwo żyłem w związku z kontuzją.
Drużynowo przegraliśmy 40-60.
4. Ordin 2, Kapeć ID
To była wielka niewiadoma. Jeśli chodzi o rozpiskę to przeciwnik miał wszystko żeby mnie rozwalić punkt po punkcie. Wyszedł brak ogrania i popełnił 2 błędy. Pierwszy to odsłonił flankę blunderbusów z wieżą na dojazd czołgu na clip. Drugi to tak się bał, że go zaszarżuję kowbojem, że nie zauważył, że mogę swobodnie wyjechać z zasadzki, pojechać w szarży 28 cali, dostawić się do maszyny, wpaść w Kadaja od tyłu i go skroić bez jakiejkolwiek kontry. Plan sie powiódł, wystarczyło na 19-1.
Jako drużyna zrobiliśmy 69 (65)-(35) 31
5. Lubelska Kotwica, Turek HE
Mega przyjemna bitwa, która mogła się skończyć na 2 sposoby. Miałem przewagę stołu, grałem na nim poprzednią grę i wiedziałem, że jedna strona nie premiuje gry "klockami". Wykorzystałem to co się wydawało przeciwnikowi jego przewagą i bezlitośnie punktowałem. Oddałem w trakcie całej gry 0 (słownie zero) małych punktów. Mój generał zabił najpierw gryfa, później dzidowca, obaj szarżowali, żeby nie było że coś łatwo połapałem. Czołg zastrzelił feniksa. W ostatniej rundzie śmieszna sytuacja bo cała armia elfów aby się ratować przebiegała po kolei za dom, żebym przypadkiem nie mógł do niej dobiec.
To co Turek ocalił pozwoliło mu urwać mi jeden punkt, kolejne 19-1 dla mnie.
Drużynowo 60-40.
Mój wynik 83 pkt uplasował mnie na 4 miejscu turnieju wśród najlepiej punktujących. Dzięki TourneyKeeperowi natomiast dowiedziałem się, że moi przeciwnicy ugrywali mało pkt, więc gdyby ranking był w pkt ELO, to miałbym dopiero 14 miejsce. Taka ciekawostka, może jednak trzeba brać pod uwagę wyniki przeciwników przy parowaniu.
Dziękuję mojej drużynie, Kamelowi za wspólną podróż. Do następnego!
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamel
Sierżant
Dołączył: 12 Maj 2014
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw 9:06, 19 Sie 2021 Temat postu: |
|
|
W weekend 14-15 sierpnia 2021 razem z Adamem (OK) i Adamem (KoE), Cranem (najemnik VS) i Lohostem (EoS) graliśmy na Masterze "Kozacki Zajazd 2" w Paprotni pod Warszawą w hotelu Kuźnia Napoleońska. Miejscówka wspaniała i turniej wspaniale przygotowany.
Grałem porąbaną rozpiską autorstwa Shakin' Dudiego na terakocie:
465 - Pharaoh, Skeletal Horse, Light Armour (Destiny’s Call), Great Weapon (Godslayer), Sekhem Sceptre
440 - Pharaoh, General, Skeletal Horse, Light Armour, Paired Weapons (Scourge of Kings), Crown of the Pharaohs, Death Mask of Teput, Commander of the Terracotta Army
440 - Death Cult Hierarch, Skeletal Horse, Wizard Master, Divination, Ankh of Naptesh, Soul Conduit
270 - Tomb Architect, Skeletal Horse, Light Armour, Crown of the Wizard King
185 - Tomb Harbinger, Skeletal Horse, Light Armour, Great Weapon
385 - 20 Skeleton Cavalry, Standard Bearer (Banner of Speed), Musician, Champion
205 - 10 Skeleton Cavalry, Standard Bearer, Musician, Champion
205 - 10 Skeleton Cavalry, Standard Bearer, Musician, Champion
165 - 5 Skeleton Scouts, Musician, Champion
165 - 5 Skeleton Scouts, Musician, Champion
595 - 23 Necropolis Guard, Paired Weapons, Shield, Standard Bearer (Banner of the Relentless Company), Musician, Champion
560 - 5 Tomb Cataphracts, Standard Bearer (Aether Icon), Musician, Champion
210 - Charnel Catapult
210 - Charnel Catapult
1. Szybki Szpil (Team), Solo DL
Bitwa w zasadzie bez historii. Solo miał pomysł na mój wagon kawy - wrzucać tam 6 czar z Divinacji, który z automatu dawał mi -6 CRa. Trzymałem kości tylko na ten czar, ale w pierwszej i drugiej turze nie zbiłem go z 4 i 5 kości (do jego 3 i 3), potem już nie miało to znaczenia (w sumie -24 CR na dzień dobry). Tuż przed rozpoczęciem gry skonsultowaliśmy ze Stanem efekt czaru i Stan stwierdził, że zostaje na zawsze, więc uciekanie bohaterami do innych oddziałów nic nie daje, jak się okazało później niesłusznie. Od pierwszej tury pomału zabijał mi mniejsze oddziały, ja mu zabiłem demonetki i ojca chaosu tracąc w głupi sposób węże, bo zapomniałem, że CR liczy się do wszystkich oddziałów w CC. Udanie zrewanżował mi się za remis z poprzedniego mastera.
2. Oświęcim, Trojek OnG
Goblin na pająku, pająk, mnóstwo goblinów z fanatykami, 3 klopy, lekka kawa i 2x2 rydwany - 0 orków. Tym razem wiedziałem, że absolutnie nic nie jest w stanie mi zagrozić. Po vanguardach kolega zaczął podchodząc pod nos węży klockiem gobosów i wystrzelił fanatyków, którzy zadali może 2 rany. Reszta ustawiła się bezpiecznie. Katapulty coś trafiły, niewiele zabiły. W mojej pierwszej turze wygoniłem jedne rydwany za stół, zaparkowałem węże i gwardię w goblinach, jedną małą kawę ustawiłem na kontrę, drugą pilnowałem prawej flanki trzymając drugie rydwany w szachu, przygotowałem odginaczkę na generała (na wszelki wypadek), dużą kawę ustawiłem na szarże na generała. W drugiej turze dobiegłem na 10 do generała, mój niszczyciel z Godlslayerem przyjął challenge od generała i z pięciu ataków zadał 8 ran wdeptując go w glebę, złamałem jedne gobliny, oblałem liderkę na gwardii na powstrzymanie pogoni, co w sumie się opłaciło, bo znalazłem się blisko drugiego klocka gobosów. Potem już tylko dorzynałem watahę - zostało mu 2 rydwany, 2 maszyny, bsb bohatersko kitrający się w kącie, 6 fanatyków kręcących się bez celu po planszy (nie chcieli z kolegą współpracować) i jeszcze coś tam. Oddałem lekką kawę, klopę i coś tam. Wyszło 18-2.
3. Troskliwe Misie, Paździoch, ID.
Nie pasuje mi ostatnio paring z ID, nie miałem absolutnie pomysłu jak z tym grać. Przez 3 tury przyciskałem go, aby w 4 coś zabić, ale połasiłem się wężami na klocek Warriorów i je straciłem, ale w sumie nie było źle. Potem on poszedł na całość i na dalekich szarżach (9-10) dojechał wszystkim do wszystkiego poza katapultą (tu miał do rzucenia 6). Z wyrzynki ugrałem 6-14.
4. Ordin 2, Freezy WDG.
Gra bez historii, wygrana już przy wyborze strony. King of the hill, jedyny teren zamieniony w ruinę częściowo poza moim deplojem (on wybierał strony), więc na starcie miałem 13-7. Pochował demony, Feldraka i wszystko inne. Oddałem jedną klopę i fasta za 10 warriorów, zabiłem jednego forsakena z banishmentu. węże i gwardia pilnowały flanek, a w centrum było strasznie daleko dokąkolwiek, więc skończyło się na 13-7.
5. Lubelska Kotwica, Dudi UD
Gra z autorem rozpiski, na tym masterze miał ją poprawioną. Zajechał mnie 20-0 bardzo szybko pokazując jak należy poprawnie tym grać. Próbowałem ratować punkty z bohaterów, ale wyszedł brak ogrania i oczywiście oblany marsz w kluczowym momencie. Dodatkowo jego katapulty trafiały w każdej! turze, a moje tradycyjnie się zbuntowały. Myślę, że ta gra pokazała mi siłę tej rozpy i wskazała na moje błędy i złe podejście - jestem za mało agresywny, co zamierzam poprawić na najbliższym lokalu
4 miejsce na drużynówce to świetny wynik, najlepszy w historii klubu. Dziękuję Pawłowi, Arturowi i Adamom za wspólną grę. Jesteście wspaniali. Mam nadzieję jeszcze zagrać w tym gronie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|